Trzy wyścigi przed końcem sezonu szanse na mistrzowski tytuł zachowuje właściwie tylko dwóch kierowców. Po klęsce faworytów w nocnym wyścigu o Grand Prix Singapuru Lewis Hamilton zwiększył przewagę nad Felipe Massą do siedmiu punktów.
Kierowcy Ferrari opuścili Singapur w minorowych nastrojach: kłopoty podczas tankowania samochodu Massy oraz kraksa Kimiego Raikkonena sprawiły, że po raz pierwszy w tym sezonie włoski zespół nie zdobył ani jednego punktu.
Tor Fudżi, malowniczo położony wśród wzgórz prefektury Shizuoka, był rok temu szczęśliwy dla Hamiltona. Anglik wygrał w deszczowym wyścigu i wyjeżdżał z Japonii z kilkunastopunktową przewagą nad Fernando Alonso i Raikkonenem. Roztrwonił ją jednak w dwóch ostatnich wyścigach sezonu. Tym razem wicemistrz świata zapowiada, że nie popełni już głupich błędów.
[srodtytul]Rozstrojone Ferrari[/srodtytul]
– Jestem bardziej dojrzały, czuję się mocniej, jeśli chodzi o psychikę i przygotowanie fizyczne. Nauczyłem się walczyć zespołowo. Skupiam się na mistrzostwie świata, a nie na próbie wygrania każdego wyścigu – mówi Hamilton. Kierowcy McLarena wystarczy trzykrotne dojechanie do mety na drugiej pozycji, aby po kończącym sezon wyścigu w Brazylii fetować zdobycie tytułu. Nawet jeśli Massa będzie zwyciężać w tych wyścigach.