Impreza uznawana za nieoficjalne mistrzostwa świata juniorów doszła do skutku w Key Biscane po raz 62. Na słynnym obiekcie w Crandon Park odbył się, jak co roku, gigantyczny jarmark. Wśród tenisowych diamentów do oszlifowania rozglądali się agenci największych firm menedżerskich i słynni trenerzy, a w tle przewijali się rodzice - zdenerwowani do szaleństwa.
Gospodarze święcili sukcesy niespotykane od roku 1970. Trudno jednak orzec, że ich młodzi zdolni za pięć lat zdominują światowe rankingi. Kiedy liczyliśmy na Florydzie na Agnieszkę Radwańską rozgrywkami juniorek rządziła grupa skutecznych Rumunek. Dziś jakoś nie słychać o wygrywanych przez nie turniejach WTA, a krakowianka walczy w turnieju mistrzyń i zamyka czołową światową dziesiątkę.
Prawdziwi eksperci są na ogół bardzo ostrożni, gdy przychodzi stawiać tenisowe prognozy. Słyszałem kiedyś, jak majętnym rodzicom wmawiano, że ich dziecko regularne treningi powinno zacząć w wieku czterech lat. Z punktu widzenia goniącego za zyskiem trenera ta rada ma niewątpliwie głęboki sens. Ale głos decydujący powinien należeć do osoby, śledzącej uważnie rozwój biologiczny kandydata na tenisistę. Przecież jednym można dać rakietę do ręki w wieku lat trzech, a w przypadku innych i siedem może być za wcześnie.
Ostrożność i rozwaga wskazane są też, gdy oceniamy wyniki najmłodszych. Polski tenis zna przypadki nadmiernej eksploatacji dzieci, zapisywanych przez rodziców do jednego turnieju za drugim, a czasem i do kilku naraz. Sprawność plus parę schematów gry wystarcza, by dziewczynka puchary i tytuły zdobywała workami. Bajka się kończy, gdy przychodzi dorosłość. Wielokrotna juniorska mistrzyni okazuje się bezradna niczym dziecko, organizm odmawia posłuszeństwa i karierę trzeba kończyć.
Kiedy mnie dziś pytają o prognozy dla zdolnego polskiego juniora, albo juniorki zawsze mi się przypomina mój pierwszy dzień w Instytucie Dziennikarstwa UW. Inauguracyjny wykład prelegent zaczął szokująco: „Te studia, które dziś Państwo zaczynają, nie powinny Wam przeszkodzić w zostaniu dobrymi dziennikarzami”. I chyba te zabawy nastolatków z rakietą tenisową też na ogół nie powinny przeszkadzać w zrobieniu wielkich profesjonalnych karier.