Czagajew po pokonaniu Nikołaja Wałujewa przez siedem miesięcy nie walczył z powodu operacji ścięgna Achillesa. Zgodnie z decyzją organizacji WBA rewanż musi zostać rozegrany najpóźniej do 26 czerwca. Nic dziwnego, że Czagajew chce wcześniej sprawdzić swoje siły w starciu z kimś mniej niebezpiecznym. Jego rywal, pochodzący z Kostaryki niepokonany Carl Davis Drumond, zapewne będzie chciał zakłócić pewność siebie byłego dwukrotnego mistrza świata amatorów, ale szanse na sensacyjne rozstrzygnięcie są niewielkie. Uzbek powinien wygrać pewnie i zacząć się spokojnie przygotowywać do starcia z Wałujewem. W przyszłości ma nadzieję, że zmierzy się z którymś z braci Kliczków, a najlepiej z jednym i drugim. Jak mówi Michael Timm, trener Czagajewa, kolejność nie ma znaczenia.
Pięć lat temu, kiedy podpisywał zawodowy kontrakt, ambitne marzenia miał też Mariusz Wach. Mierzący 202 cm polski olbrzym niczego znaczącego jednak nie osiągnął. Owszem, jest niepokonany, wygrał 19 walk, w tym osiem przed czasem, ale wciąż nie wie, na co go stać, gdyż walczy z przeciętnymi rywalami.
Wach ma 30 lat, operację kontuzjowanej dłoni za sobą i coraz mniej czasu, by udowodnić, ile jest wart. W Rostoku zmierzy się z przeciętnym Litwinem Remigijusem Ziansysem (siedem zwycięstw, 18 porażek) i jeśli wygra, dalej będzie w tym samym miejscu. W przyszłym tygodniu stoczy pojedynek w Grodzisku Mazowieckim, ale kolejne zwycięstwo też nic nie zmieni.
A przecież pięć lat temu, gdy walczył o prawo startu na igrzyskach w Atenach, był o krok od światowej czołówki amatorów. Teraz jest daleko w stawce tych, którzy mają nikłą szansę na sukces w gronie zawodowców.
[i]Galę w Rostoku pokaże Polsat Sport w sobotę od 19.30.[/i]