Przypomnijmy, że przed rokiem mecze z dwóch pierwszych kolejek trzeba było przełożyć, ponieważ nie rozstrzygnięto wszystkich wątpliwości prawnych. Teraz pytań też nie brakuje, a mimo to Ekstraklasa SA i PZPN uznały wspólnie, że nie ma na co czekać.
Decyzja jest słuszna. Sądy i trybunały rozstrzygają sprawy związane z rozgrywkami tak samo opieszale jak wszystkie inne. Jeśli coś nie podlega trybowi wyborczemu, to wiadomo, że będzie czekało latami lub miesiącami. W dodatku przy okazji starań ŁKS i Widzewa o miejsce w ekstraklasie wyszły na jaw polskie cechy charakteru: pieniactwo, życzenie bliźniemu jak najgorzej, wybielanie siebie kosztem kogoś innego, szukanie wysokich protekcji. Przed rokiem Widzew protestował przeciw przyznaniu licencji Polonii Bytom, teraz ŁKS oburzało przyznanie licencji Cracovii. Łodzianie nie wspomnieli jednak, że ich troska o czystość wspiera własny interes. Jeśli komuś odbiorą, oni zyskają. A dalekie od elegancji słowa, jakimi współwłaściciel ŁKS Grzegorz Klejman określał Grzegorza Latę, mogą prowadzić do wniosku, że dopóki prezesami klubów będą ludzie, którym zasady kultury są obce, dopóty w tym środowisku trudno będzie znaleźć wspólny język.
Zdumiewająca jest też aktywność polityków. Wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski, którego urząd nie był dotychczas znany z pomocy ŁKS i Widzewowi, rzuca bezsensowne gro my na PZPN. Dał się nawet podpuścić minister Mirosław Drzewiecki, który w odwecie za nieprzyznanie licencji obydwu łódzkim klubom nasłał na PZPN kontrolę. Jakoś nie zrobił tego przed rokiem, kiedy w sytuacji podobnej jak dziś ŁKS była Polonia Bytom. Może dlatego, że mieszka w Łodzi, a nie w Bytomiu.
Szkoda, że w ekstraklasie nie ma drużyn łódzkich. Ale niech ich kibice winnych szukają u siebie, a nie po całej Polsce.
[ramka]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/szczeplek/2009/08/02/sami-sobie-winni/]na blogu[/link][/ramka]