Bez podręcznika

Gram teraz sprytniej, szybciej, mocniej i lepiej. Chyba pokonałabym Venus z roku 2002 – mówiła starsza z sióstr Williams po druzgocącym zwycięstwie w Stanford nad Jeleną Dementiewą.

Publikacja: 04.08.2009 01:03

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/08/04/karol-stopa-rotacja-wsteczna-bez-podrecznika/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Dzień wcześniej w podobnym stylu zmiotła z kortu inną sławną Rosjankę – Marię Szarapową.

Finałową rywalką Venus była młodsza o pięć lat Francuzka Marion Bartoli, która wcześniej pokonała Serbkę Jelenę Jankovic i Australijkę Samanthę Stosur (w wielkim stylu wygrała mecz z Sereną). Finał miał być powtórką Wimbledonu 2007, w którym Bartoli po wyeliminowaniu w półfinale Justine Henin w walce o tytuł z Venus nie miała nic do powiedzenia. Tymczasem zamiast wygranej w stylu lekko, łatwo i przyjemnie obejrzeliśmy w Stanford katorgę Amerykanki. Pojedynek trwał bez mała trzy godziny, a po tytuł sięgnęła Francuzka, która omal nie zemdlała z wysiłku po ostatniej piłce.

Tenisistka z Le Puy en Velay jest jedną z bardziej niedocenianych zawodniczek cyklu WTA Tour. Środowisko raczej sobie z niej pokpiwa, niż docenia osiągnięcia. Rywalki grać z Marion nie lubią, mało która się z nią przyjaźni. We francuskiej federacji zarówno ojciec tenisistki, dr Walter Bartoli, jak i jego córka widziani są niechętnie. Obowiązujące nad Sekwaną standardy szkoleniowe nie przewidują ani tak zaokrąglonej sylwetki, ani aż tak kanciastej techniki uderzeń. Ozdobiony kuriozalnymi dodatkami ruch do serwisu to jeden z wielu wynalazków trenerskiej manufaktury, jaką papa coach prowadzi od lat suwerennie, wzruszając ramionami na profesorów dyscypliny, teorię i uznane podręczniki.

Wszystkie mecze Bartoli wyglądają tak samo. Każda piłka w zasięgu jej ramion to śmiertelne zagrożenie dla przeciwniczki. Przy oburęcznych odbiciach z obu stron Marion po prostu nie popełnia błędów, mimo że uderza nisko nad siatką, często z wykorzystaniem geometrii kortu, i zawsze w okolice linii. Jeśli rywalka potrafi zaatakować pierwsza i zmusić do biegania poruszającą się jak czołg Francuzkę, jest wygrana.

„Kiedy ten turniej się zaczynał, ojciec, patrząc na obsadę, powiedział mi, że w tym roku nie widzi żadnej szansy na powtórny występ w finale. A w niedzielę, gdy wychodziłam na kort, spokojnie oświadczył, że mam jeden cel: nie mogę przegrać z Venus jak Jelena, czyli 0:6 1:6”. Z wypowiedzi triumfatorki turnieju płynie wniosek: tenis to sport, w którym ciągle jest miejsce dla samozwańców wybierających własne ścieżki.

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/08/04/karol-stopa-rotacja-wsteczna-bez-podrecznika/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Dzień wcześniej w podobnym stylu zmiotła z kortu inną sławną Rosjankę – Marię Szarapową.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Sport
Po igrzyskach w Paryżu czekają na azyl. Ilu sportowców zostało uchodźcami?
Sport
Wybiorą herosów po raz drugi!
SPORT I POLITYKA
Czy Rosjanie i Białorusini pojadą na igrzyska? Zyskali silnego sojusznika
Sport
Robin van Persie: Artysta z trudnym charakterem
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń