W tym roku Toyota prognozuje stratę w wysokości 7,9 mld dolarów. Strata Renault za pierwsze półrocze to 2,71 mld euro – w porównaniu z zyskiem 1,58 mld euro w podobnym okresie w roku ubiegłym. Stratę, która obciąży roczny wynik grupy Renault, będzie miał również japoński Nissan.
Ale mimo fatalnej sytuacji na rynku Toyota oczekuje w tym roku sprzedaży na poziomie 6,6 mln aut. To minimum, jakie zdaniem nowego prezesa japońskiego koncernu Akio Toyody jest uzasadnieniem prowadzenia samodzielnej firmy.
Straty po sześciu miesiącach ma także niemiecki BMW z powodu poważnych kłopotów ze sprzedażą, bo nie był w stanie skorzystać z programu dopłat za złomowane auta. – Mało który właściciel BMW oddaje swoje auto na złom, żeby dostać premię 2,5 tys euro – mówił prezes koncernu Norbert Reithofer podczas tegorocznej konferencji bilansowej w Monachium.
Dla koncernów motoryzacyjnych udział w najbardziej prestiżowych wyścigach to kosztowne hobby. W 2008 roku Toyota wydała na Formułę 1 prawie 446 mln dolarów, McLaren 433 mln, Ferrari 415 mln, Renault 394 mln dol., a BMW Sauber 337 mln dol.
To tylko wpłaty ze strony tych firm do kasy organizatorów zawodów. Do tego jeszcze dochodzą wszystkie pozostałe koszty, po stronie zysków zaś była tylko sława, gdy zawodnik zdobywał punkty. Tyle że każdy z tych punktów był na wagę grubych milionów dolarów. Kiedy jesienią ubiegłego roku zaczął się kryzys w światowej gospodarce – a motoryzacja jest jedną z jego największych ofiar – japońska Honda jako pierwsza zapowiedziała rezygnację z uczestnictwa w Formule 1.