W rozpoczętych w środę mistrzostwach świata mamy szanse na lepsze miejsca w kategorii elity niż 68. lokata Huberta Krysia przed rokiem, jedynego z Polaków, który ukończył wyścig w Varese.
Sylwester Szmyd i selekcjoner Piotr Wadecki zakopali topór wojenny i najlepszy polski kolarz otrzymał powołanie do reprezentacji na niedzielny wyścig ze startu wspólnego w Mendrisio. W 1971 roku w tej szwajcarskiej miejscowości zaczynała się era sukcesów polskiego kolarstwa. Drużyna w składzie Stanisław Szozda, Lucjan Lis, Edward Barcin i Jan Smyrak zdobyła brązowy medal w jeździe drużynowej na 100 km.
Potem były złote medale Ryszarda Szurkowskiego, Janusza Kowalskiego, Lecha Piaseckiego wśród amatorów i ostatni sukces – wicemistrzostwo świata Zbigniewa Sprucha w 2000 roku, już w kategorii elity, formule obowiązującej do dziś.
Wadecki uważa, że trudna górska trasa w Mendrisio powinna pasować Szmydowi, który w zakończonym w niedzielę Vuelta w Espana zajął 17. miejsce, kończąc wyścig w dobrej dyspozycji. – Stać go na miejsce w dziesiątce, a przy odpowiednim scenariuszu wyścigu nawet na wyższą lokatę – mówi selekcjoner.
Już dziś w Mendrisio odbędzie się jazda indywidualna na czas elity. Zdecydowanym faworytem jest Szwajcar Fabian Cancellara, który we własnym kraju bardzo chce uzupełnić swoją kolekcję o trzeci złoty medal w tej specjalności. Wcześniej był mistrzem świata w 2006 i 2007 roku. Polskę reprezentują Maciej Bodnar i Bartosz Huzarski. Ten pierwszy podczas Vuelta a Espana zajmował w czasówkach 10. i 11. miejsce. Może w Mendrisio się poprawi?