[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/12/07/szacunek-dla-radka/]Skomentuj[/link][/b][/wyimek]

W drugim piątkowym singlu Radek Stepanek zdumiewająco łatwo wygrał dwa pierwsze sety z Davidem Ferrerem. Po czterech godzinach morderczej walki, tuż przed północą, dwie piłki dzieliły go od zwycięstwa. Niestety, Stepanek nie wytrzymał trudów pojedynku. Ten, który dowiózł ekipę aż do finału, lokomotywa czeskiej reprezentacji, choć szczęście było blisko, nie dał rady ani w singlu, ani w deblu.

Radek uczył się grać od ojca, trenera, a pierwsze kroki na korcie stawiał jako trzylatek w Karvinie, górniczym miasteczku tuż przy polskiej granicy. Miał zostać hokejowym bramkarzem, a kiedy już wybrał tenis, przez pierwszych siedem sezonów koncentrował się na deblu. Finał US Open 2002 w parze z Jirzim Novakiem to szczyt osiągnięć Radka na tym polu. Przygodę z singlem zaczął od spotkania, a potem wspólnych treningów z Petrem Kordą, zwycięzcą Australian Open 1998. Siedem lat temu wykonał spektakularny skok w rankingu o prawie 500 lokat. Pierwszej setki nie opuścił do dziś, trzy lata temu był nawet nr 8 ATP.

31-letni Stepanek należy do odchodzącej generacji, która nie znała odbić z turbodoładowaniem. Zamiast wyrywać ramię, przy każdym niemal uderzeniu on piłki głaszcze, podcina, a potem chętnie rusza w kierunku siatki. Jego tenis to ryzyko, Radek rzadko kończy akcję pierwszym wolejem. Taktyczne zabawy, dropszoty, półwoleje, odbicia spod siatki w zaskakujących kierunkach to specjalność Czecha. No i gra na nerwach rywala oraz publiczności. Radek na korcie zachwyca, ale doprowadza też do furii. Ten jego nietuzinkowy styl – jak pokazuje historia Pucharu Davisa – fantastycznie sprawdza się w drużynie. Tam, gdzie jest specjalna atmosfera i największym drżą nogi, on pcha się w oko cyklonu ze swymi pomysłami.

W wyjazdowym półfinale z Chorwatami skazywani na porażkę Czesi wygrali, bo Stepanek dokonał niewiarygodnego wyczynu. Po prawie sześciu godzinach walki pokonał Ivo Karlovicia, mimo że ten posłał 78 asów i ustanowił rekord świata w serwowaniu. Nazajutrz Czesi przesądzili sprawę w deblu. Z Hiszpanami w finale powtórka wydawała się nierealna, ale Radek mimo wszystko podjął wyzwanie. Za to, że był tak blisko celu, należy mu się szacunek.