Robert Kubica był na pierwszych treningach w Barcelonie tam, gdzie jest w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata – tuż za najlepszymi. Zajął siódme i szóste miejsce, był zadowolony.
W poprzednich czterech wyścigach Polak za każdym razem wchodził do czołowej dziesiątki sobotnich kwalifikacji i trzy razy z rzędu dojechał do mety na pozycjach wyższych, niż pozwala na to obecna forma ekipy Renault. Wierzy, że mimo nie najszybszego bolidu uda się i w Barcelonie.
Z zawodnikami Red Bulla jest odwrotnie. Oni mają najszybsze samochody, ale zespół jest trzeci w klasyfikacji konstruktorów, Sebastian Vettel piąty, a Mark Webber ósmy wśród kierowców. Wszystko przez awarie i błędy. W czterech dotychczas rozegranych wyścigach za każdym razem z pierwszej pozycji startowej ruszał samochód Red Bulla, ale jak powiedział Kubica, na szczęście w Grand Prix nie wszystko zależy od szybkości.
Zmienna pogoda w trzech ostatnich wyścigach pomogła kierowcom, którzy popełniają najmniej błędów. Dwa zwycięstwa Jensona Buttona dały mu prowadzenie w punktacji, wiceliderem jest regularny Nico Rosberg. Nikt jednak nie ma wątpliwości: w wyścigu bez pogodowych kaprysów czy wpadek technicznych to Vettel i Webber mają największe szanse.
– Biorąc pod uwagę to, co pokazali podczas drugiego treningu, są nie do zatrzymania – powiedział Fernando Alonso. Były mistrz świata studzi tym samym nadzieje lokalnych kibiców. Już w piątek drogi dojazdowe do położonego pod Barceloną toru zakorkowane były samochodami obwieszonymi błękitnymi flagami z żółtym krzyżem. To barwy prowincji Asturia, z której pochodzi kierowca Ferrari.