Holendrzy jechali na mundial do Włoch jako mistrzowie Europy, z Marco van Bastem, Ruudem Gullitem i Frankiem Rijkaardem. Byli jednymi z faworytów, ale nie wygrali żadnego z czterech meczów. Nawet z Egiptem. Kilka tygodni przed mistrzostwami federacja zwolniła trenera. Właściwie zwolnili go piłkarze gwiazdorzy i nawet wskazali następcę: Johana Cruyffa. Federacja się postawiła i zamiast Cruyffa zatrudniła Beenhakkera. Więc zawodnicy też się postawili, traktowali nowego trenera jak powietrze, a kiedy naprawdę chcieli wygrać, z Niemcami, już było za późno.

[wyimek]Jeśli piłkarze nie słuchają trenera, można zapomnieć o zwycięstwie [/wyimek]

Tego rodzaju problemy znane są na całym świecie. Teraz najbardziej widać je w reprezentacji Francji. Rzadko się zdarza, żeby trener poddawany był krytyce ze wszystkich stron. Raymonda Domenecha nie lubi prasa, nie szanuje go wielu zawodników, których sam wybrał. A i trener, będący w tej sytuacji w ciągłym stresie, nie pomaga swoim zachowaniem w poprawie własnego wizerunku. Gubi się w ustalaniu składu, słabo wypada w telewizji, nie pomaga mu i to, że jego odejście po turnieju już jest przesądzone.

Sytuacja Larsa Lagerbacka w reprezentacji Nigerii jest równie trudna, chociaż z innych powodów. Zatrudniono go w lutym na pięć miesięcy.

W tym czasie nie był w stanie poznać ani nigeryjskich zwyczajów, ani zawodników, którzy w dodatku nie sprawiają wrażenia ludzi rozumiejących, co się do nich mówi. Nigeryjczycy byli faworytami meczu z Grecją, prowadzili nawet 1:0 i wtedy Sani Kaita zaatakował przeciwnika tak brutalnie, że kulturalny i flegmatyczny szwedzki trener w całej swojej karierze pewnie czegoś takiego nie widział. Od tej pory, bez jednego zawodnika Nigeryjczycy przestali grać, stracili dwie bramki i przegrali mecz, w którym powinni zwyciężyć. Jeśli między trenerem a zawodnikami nie ma więzi, jest on bezradny. Niezależnie od tego, czy mówi tym samym językiem co piłkarze, czy nie.