Po raz drugi w tym sezonie Robert Kubica nie ukończył wyścigu. Wygrał Mark Webber i z czterema punktami przewagi prowadzi w mistrzostwach świata.
Tradycyjnie obok Polaków najliczniejsi na trybunach Hungaroringu byli Niemcy. Hektolitry piwa wypijane za sukces Sebastiana Vettela zdały się na nic: kierowca Red Bulla stracił niemal pewne zwycięstwo po własnym błędzie, choć znów miał najszybszy samochód w stawce. W równie kiepskich nastrojach węgierski tor opuszczali Polacy: Kubica po głupim błędzie zespołu nie dojechał do mety.
[srodtytul]Kołem w mechanika[/srodtytul]
Już czasówka nie ułożyła się po myśli Polaka i do wyścigu ruszał z ósmego pola (po raz pierwszy przegrał kwalifikacyjną walkę z zespołowym kolegą, Witalijem Pietrowem). – Coś dziwnego działo się z mechanizmem różnicowym – tłumaczył Kubica. – Reagował jak chciał.
W niedzielę po starcie Polak utrzymywał ósmą pozycję i naciskał jadącego przed nim Nico Rosberga. Z przodu swój własny wyścig rozgrywał Sebastian Vettel. Niemiec po raz siódmy w tym sezonie i czwarty z rzędu startował z pole position, tym razem bez problemów utrzymał prowadzenie.