Bracia Kliczko: królowie wagi ciężkiej

Na walce z ukraińskimi braćmi można dobrze zarobić, ale ceną jest nokaut

Publikacja: 14.09.2010 02:46

Witalij Kliczko (z lewej) zawsze miał duży wpływ na młodszego o pięć lat brata. Teraz mówi, że Włady

Witalij Kliczko (z lewej) zawsze miał duży wpływ na młodszego o pięć lat brata. Teraz mówi, że Władymir jest lepszym pięściarzem

Foto: AP, Frank Augstein Frank Augstein

Nic więc dziwnego, że potencjalni rywale uciekają gdzie pieprz rośnie. Niektórzy, tak jak Rosjanin Aleksander Powietkin, narażają się na obraźliwe epitety, inni, jak Anglik David Haye, stosują sztukę uników.

O tym, że Witalij i Władymir Kliczkowie będą rządzić wagą ciężką już czternaście lat temu mówił trener Muhammada Alego Angelo Dundee. A było to w czasach, gdy walczyli jeszcze wielcy mistrzowie tamtych lat: Riddick Bowe, Mike Tyson, Evander Holyfield i Lennox Lewis. Wielu wierzyło wówczas, że dołączy do tego grona Andrzej Gołota. Dundee stawiał jednak na Kliczków i się nie pomylił.

Dwumetrowi atleci z Kijowa mieli za sobą efektowne kariery amatorskie (szczególnie młodszy). W mig nauczyli się obcych języków, porobili doktoraty i ruszyli na podbój zawodowych ringów. Dziś należą do nich trzy z czterech najważniejszych pasów (WBC, IBF, WBO), stworzyli koncern pod nazwą K2 (firma ta zajmuje się ich interesami), podpisali kontrakt z telewizją RTL i od dawna sami decydują o swojej przyszłości. Ci, którzy twierdzą, że w ringu są nudni jak flaki z olejem i nie mieliby żadnych szans w konfrontacji ze starymi mistrzami, nie mają racji. To nie Kliczkowie są problemem zawodowego boksu tylko rywale, a konkretnie ich brak. Starszy Witalij niczego już nikomu nie musi udowadniać. Przed laty stoczył przecież dramatyczną walkę z Lennoksem Lewisem, którą przegrał z powodu kontuzji. Warto pamiętać, że propozycję tę dostał zaledwie 12 dni wcześniej, bo rywal Lewisa doznał kontuzji.

[srodtytul]Walki między braćmi nie będzie[/srodtytul]

Młodszy Władymir, lepszy technicznie od Witalija, ale nie tak mocny psychicznie, podniósł się po trzech ciężkich porażkach przed czasem i jest dziś królem wagi ciężkiej. Jedynym, który mógłby go pokonać, jest starszy brat, ale do takiej walki nigdy nie dojdzie.

Trener Emanuel Steward (pracował z Thomasem Hearnsem, Holyfieldem, Oscarem De La Hoyą, Lewisem) uważa, że umiejętności Władymira i Witalija docenimy dopiero po latach. Teraz o klasę, czasami dwie przerastają konkurencję, więc trudno o chłodny obiektywizm.

Nie widać nikogo, kto mógłby ich pokonać. Naturalny następca tronu, Rosjanin Aleksander Powietkin, mistrz świata, Europy i igrzysk olimpijskich, zwyczajnie zrejterował, rezygnując z walki z Władymirem. Skłonił go do tego Teddy Atlas, pierwszy trener Mike’a Tysona, człowiek, który doprowadził do tytułu mistrzowskiego w wadze ciężkiej Michaela Moorera.

Dlaczego ktoś taki jak Atlas, lubiący ryzyko i ekstremalne wyzwania, nie zdecydował się na walkę, która mogła przynieść Powietkinowi miliony dolarów i sławę? Bo wiedział, że przyniesie klęskę. Powietkin jest za mały, za słaby fizycznie, by skutecznie walczyć z takim gladiatorem jak młodszy Kliczko.

16 października do ringu wyjdzie starszy z braci, 39-letni Witalij. Jego rywalem będzie o rok młodszy Amerykanin Shanon Briggs i już dziś można przewidzieć zakończenie tej walki. Briggs padnie na deski tak jak Samuel Peter w minioną sobotę, ale i tak wszyscy będą zadowoleni, bo sukces finansowy tego przedsięwzięcia jest pewny.

Naturalnym rywalem braci powinien być Anglik David Haye, mistrz organizacji WBA, ale on jak nikt inny opanował sztukę uników poza ringiem. I dopóki będzie to możliwe, dopóty nie zgodzi się na taką konfrontację.

Któż więc pozostaje Ukraińcom? Emanuel Steward mówi, że Tomasz Adamek, to samo twierdzą szefowie potężnej amerykańskiej stacji telewizyjnej HBO. W marcu, w 40. rocznicę pierwszej walki Muhammada Alego z Joe Frazierem, chcą zorganizować w nowojorskiej Madison Square Garden wielkie widowisko z jednym z Kliczków i Polakiem w rolach głównych.

[srodtytul]Małymi krokami[/srodtytul]

Adamek mówi, że jeśli kasa będzie się zgadzać, to wyjdzie do ringu, ale to mało prawdopodobne. Ziggy Rozalski, współpromotor polskiego boksera, woli metodę małych kroków. Adamek stoczył dopiero cztery walki w wadze ciężkiej, jest znacznie niższy od Kliczków, lżejszy i słabszy fizycznie. Każdy pojedynek z olbrzymami w najcięższej kategorii to duże ryzyko.

Bezpieczniej jest zarobić milion dolarów za starcie z Vinny’m Maddalone (najbliższy rywal Polaka), niż dać się zetrzeć w proch Kliczkom. Dlatego Adamek będzie zwlekał jak najdłużej i podbijał cenę.

Nic więc dziwnego, że potencjalni rywale uciekają gdzie pieprz rośnie. Niektórzy, tak jak Rosjanin Aleksander Powietkin, narażają się na obraźliwe epitety, inni, jak Anglik David Haye, stosują sztukę uników.

O tym, że Witalij i Władymir Kliczkowie będą rządzić wagą ciężką już czternaście lat temu mówił trener Muhammada Alego Angelo Dundee. A było to w czasach, gdy walczyli jeszcze wielcy mistrzowie tamtych lat: Riddick Bowe, Mike Tyson, Evander Holyfield i Lennox Lewis. Wielu wierzyło wówczas, że dołączy do tego grona Andrzej Gołota. Dundee stawiał jednak na Kliczków i się nie pomylił.

Pozostało 85% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl