To ósma już kategoria wagowa w której mały Filipińczyk dowodzi swojego mistrzostwa. Zaczynał od zwycięstw w wadze muszej, teraz skutecznie bije mężczyzn ważących ponad 70 kg. To tak jakby Henryk Średnicki porwał się przed laty na Jerzego Rybickiego i go pokonał.
Nikt nie ma już wątpliwości, że "PacMan" jest fenomenem. Co więcej, w wyższych kategoriach jest jeszcze lepszy. I choć niższy i słabszy fizycznie od rywali, braki te nadrabia niezwykłą szybkością i perfekcyjnym przygotowaniem fizycznym. Margarito, były trzykrotny mistrz świata wagi półśredniej, nazywany nie bez powodu „Huraganem z Tijuany", zdawał sobie sprawę, że stoi przed życiową szansę. Wiedział, że wygrana z legendą zapewni mu miejsce w historii i milionowe gaże w kolejnych walkach. Pozwoli też choć w części odzyskać zaufanie bokserskiego środowiska, które stracił po tym, gdy udowodniono mu stosowanie nieprzepisowych utwardzaczy do bandaży pod rękawicami. Został za to zdyskwalifikowany.
Pojedynek na Cowboy Stadium od pierwszego gongu toczył się w niesamowitym tempie. W czwartej rundzie Meksykanin miał już poważne problemy, ale wyszedł z opresji i szóstym starciu, to on był bliski sensacyjnego zwycięstwa. Dwa potworne haki bite pod prawy łokieć Filipińczyka mogły być początkiem końca tego pojedynku, ale najlepszy pięściarz bez podziału na kategorie wagowe skurczył się tylko z bólu przy linach i jakimś cudem przetrwał do gongu kończącego to starcie.
Później walka była już jednostronna, Margarito nie widział na prawe oko, a Pacquiao w ostatniej rundzie wyraźnie go oszczędzał. - Sugerowałem sędziemu, by przerwał pojedynek, ale nie zrobił tego - mówił "PacMan". Jego trener Freddie Roach poszedł dalej w krytyce obozu Meksykanina. - Popełnili wieki błąd, nie zatrzymując walki po ósmej rundzie, mogą mu tym zrujnować karierę, Margarito był przecież kompletnie rozbity - twierdzi Roach.
Pacquiao zadał 1069 ciosów, z których 474 (44 proc.) doszło celu. Margarito trafił 229 z 817 (28 proc.). Jeszcze większa była przewaga Filipińczyka jeśli chodzi o tzw. power punches (silne ciosy). Mistrz świata mocno uderzał 713 razy (411 celnych - 58 proc.), a Meksykanin (135 z 312, 43 proc.).