Fąfara: Mówią pięści

Kolejny film fabularny o boksie („Fighter” Davida O. Russella) ma szanse na wielkie laury – w połowie stycznia na Złoty Glob, a potem zapewne na Oscara

Aktualizacja: 11.01.2011 23:50 Publikacja: 11.01.2011 23:47

Co takiego jest w pięściarstwie, że scenarzystów i reżyserów ciągnie do tej tematyki od początku istnienia kina? Odpowiedź nie budzi wątpliwości – autentyzm. Przekonałem się o tym po raz kolejny oglądając w Canal Plus dokumentalne dzieło produkcji kanadyjskiej „Na ringu z Alim”. Wystąpiło w nim dziesięciu podstarzałych rywali byłego mistrza świata, który w młodości, gdy jeszcze jako amator walczył ze Zbigniewem Pietrzykowskim, nazywał się Cassius Clay.

Dziesięciu emerytowanych bokserów – jeden lepszy od drugiego. Od Brytyjczyka Henry’ego Coopera poczynając, a na Kanadyjczyku George’u Chuvalo kończąc. Wszyscy barwnie opowiadają o swoich potyczkach z Muhammadem Alim oraz o sobie. Łączy ich to, że pochodzą ze społecznych nizin. – Jak chłopakowi z dobrego domu puszczą krew z nosa, to ma od razu dość boksu. Ja mimo bólu musiałem walczyć – mówi Chuvalo, którego matka zarabiała na darciu pierza, dostając pół centa od ptaka.

Spora część bohaterów kanadyjskiego dokumentu żyła na bakier z prawem. – Przyjechałem do Nowego Jorku, pożyczałem samochody i nie oddawałem. Ale słabo mi to szło, więc zająłem się pięściarstwem – opowiada Ken Norton.

Uratowani przez boks biedacy i przestępcy – czyż to nie wymarzone postacie dla filmowego scenarzysty? Zwłaszcza w Ameryce, gdzie mit pucybuta, który dochodzi do sławy i pieniędzy, wciąż działa na wyobraźnię. Jeszcze ciekawsze są oczywiście warianty bardziej skomplikowane, w których mistrz boksu nie radzi sobie ze sławą, traci rodzinę i przepuszcza miliony. Na koniec zaś podnosi się z upadku, bo jednak w Ameryce happy end należy się kinomanom niemal ustawowo.

Charakterystyczne, że ci, którzy stawali na ringu z Alim, pięknie mówią o swoim największym rywalu. Szanują go, mimo iż on często ich obrażał i traktował z pogardą. Wiedzieli jednak, że w pewnym momencie słowa, gesty i całe to udawanie przestawało mieć znaczenie i że Ali musiał wystawić się na ich ciosy, udowodnić, ile jest naprawdę wart. – Gdy zabrzmiał gong, przemawiały już tylko pięści – mówi Joe Frazier.

Oto istota boksu, który nieustająco fascynuje filmowców i widzów. Nawet tych, którzy tak jak ja nie akceptują przemocy.

Co takiego jest w pięściarstwie, że scenarzystów i reżyserów ciągnie do tej tematyki od początku istnienia kina? Odpowiedź nie budzi wątpliwości – autentyzm. Przekonałem się o tym po raz kolejny oglądając w Canal Plus dokumentalne dzieło produkcji kanadyjskiej „Na ringu z Alim”. Wystąpiło w nim dziesięciu podstarzałych rywali byłego mistrza świata, który w młodości, gdy jeszcze jako amator walczył ze Zbigniewem Pietrzykowskim, nazywał się Cassius Clay.

Sport
Wielkie Serce Kamy. Wyjątkowa nagroda dla Klaudii Zwolińskiej
Sport
Manchester City kontra Real Madryt. Jeden procent nadziei
Sport
Związki sportowe nie chcą Radosława Piesiewicza. Nie wszystkie
Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni