Ale Wisła już swoje zrobiła i przy Łazienkowskiej nie sprawiała wrażenia drużyny, której zależy na zwycięstwie za wszelką cenę. Legia była w sobotę bardziej zdeterminowana i zasłużenie wygrała.
Stadion Legii, najładniejszy teraz w Polsce, jest już gotowy w 99 procentach. Znane osobistości zasiadły w miękkich fotelach i popijały wino. Wiele z nich zjawia się na stadionach od wielkiego dzwonu, więc nie rozumiały, o co chodzi kibicom organizującym happening na trybunie za bramką. Po drugiej stronie, na miejsca zajmowane zwyczajowo przez kibiców gości, wpuszczono dzieci. One też niewiele rozumiały, ale były zachwycone, że mogą obejrzeć prawdziwy mecz. Za parę lat przeniosą się w jakieś inne miejsce na stadionie i może sprawią, że będzie przyjemniej niż dziś.
Jestem po stronie każdego, kto chce wyeliminować chuligaństwo z piłki nożnej. Nie uważam jednak, by zamykanie stadionów prowadziło do tego celu. Ubocznym skutkiem tej decyzji jest uwikłanie kibiców w politykę. A w wolnej Polsce kibicowanie było zawsze apolityczne.
Protesty kibiców też mnie nie przekonują, to po prostu walka w obronie własnych wpływów. Czekam raczej na protest piłkarzy. Oni mogliby zrobić najwięcej w walce o normalność, a wciąż milczą. Niech ogłoszą strajk przeciwko chamstwu, lżeniu ich, groźbom, potokowi bluzgów przez 90 minut. Taki protest bym poparł i myślę, że zdrowa część trybun, a więc zdecydowana większość – też.
Niestety, na konferencjach prasowych trenerzy nadal kokietują kibiców, piłkarze po meczach kłaniają się "żyletom", "kotłom", "młynom", a atakowani przez chuliganów kładą uszy po sobie. Jakub Rzeźniczak niemal przeprosił "Starucha" za to, że ten uderzył go w twarz, a po zwycięskim finale w Bydgoszczy piłkarze Legii dali do potrzymania "Staruchowi" Puchar Polski. Mimo wszystko wierzę, że kiedyś jeszcze będzie normalnie. Nadzieja w dzieciach.