Mawiają w Argentynie, że mecz z Urugwajem jest jak finał mundialu, finał igrzysk i – co najgorsze – jak finał mistrzostw dzielnicy. Tu wszyscy się świetnie znają, krzywdy mają starannie policzone, nikt nie odpuści. Gdy przychodzi mecz, kilkadziesiąt kilometrów wody między Buenos Aires a Montevideo nagle staje się prawdziwą granicą, choć na co dzień raczej łączy, niż dzieli.
Na obu brzegach La Platy są po dwa tytuły mistrzów świata i sto kilkadziesiąt lat tradycji, bo Argentyna i Urugwaj zapadły na piłkarskiego bzika w tym samym czasie z ręki tych samych brytyjskich nauczycieli. Kiedyś to była najważniejsza rzeka futbolu, nie tylko na tym kontynencie. Dziś nie sposób jej tak nazwać. Argentyna czeka na jakikolwiek tytuł od 1993, a Urugwaj od 1995 roku. Ale i tak ich ćwierćfinał zepchnął pozostałe w cień. Zagrają w sobotnią noc polskiego czasu (0.15).
Do czołowej ósemki obydwaj rywale awansowali z podobnymi problemami i identycznym bilansem: jeden ledwo uratowany remis, jeden remis bez uniesień i ładne zwycięstwo na koniec (to samo można napisać o Brazylii). Argentyna lubi mieć piłkę, Urugwaj lubi kontrataki. Gospodarze mają lepszych piłkarzy (ponoć, bo na dowody ciągle czekamy), ale rywale są lepiej wymyśleni jako drużyna.
Po jednej stronie gra najlepszy piłkarz świata Leo Messi, po drugiej wybrany na najlepszego piłkarza mundialu Diego Forlan. Obaj na razie bez gola w turnieju, Messi bez bramki już w 15 spotkaniach Argentyny o punkty. Forlan ma za sobą rok problemów w klubie, nie jest w stanie dawać drużynie tyle, ile dawał w RPA. Ale wciąż jest groźny, zwłaszcza gdy kopie piłkę z wolnego albo rzutu rożnego. To może być rozstrzygające w tym meczu: Urugwaj żyje z dośrodkowań, dla Argentyny piłka jest przyjacielem, tylko gdy się toczy, jak jest w powietrzu, szykują się kłopoty.
Gdyby mógł zagrać kontuzjowany Edinson Cavani, kłopoty Argentyny mogłyby być jeszcze większe. Trener Oscar Tabarez nie ma dla Cavaniego zastępcy, który tworzyłby równie groźny atak z Forlanem i Luisem Suarezem. Ale i tak wielu argentyńskich komentatorów przyznaje, że tym razem to Urugwaj, najlepsza latynoska drużyna ostatniego mundialu, będzie faworytem.