Obok boisk są biura, muzea, a nawet przedszkole i areszt

Michał Żewłakow, piłkarz

Publikacja: 20.07.2011 00:00

102-krotny reprezentant Polski, piłkarz m.in. Anderlechtu Bruksela, Olympiakosu Pireus, a teraz Legi

102-krotny reprezentant Polski, piłkarz m.in. Anderlechtu Bruksela, Olympiakosu Pireus, a teraz Legii Warszawa

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Czym jest stadion w przyzwoitym zawodowym klubie?

Michał Żewłakow:

W dniu meczu – świętym miejscem dla kibiców. W inne dni – czymś w rodzaju mobilnego biura dla rozmaitych firm. Wykupywanie lóż na stadionach stało się już standardem. W dzisiejszym czasach świadczy o prestiżu i stabilizacji finansowej firmy lub osoby prywatnej. Niemal w każdym klubie, w którym grałem, zaproszenie do loży traktowane było jako nagroda dla pracownika i promocja firmy.

Co znaczy mobilne biuro?

W lożach, przy okazji meczów, załatwia się rozmaite interesy i podpisuje umowy. Można mieć firmę gdziekolwiek, ale finalizacja jakiejś sprawy na stadionie, z widokiem na zielone boisko, dodaje rozmowom uroczystego charakteru. Tak dzieje się w Belgii i w Pireusie, a z opowiadań kolegów wiem, że na setkach innych stadionów w Europie też.

Czy piłkarze biorą udział w takich przedsięwzięciach?

W Brukseli dość powszechną praktyką był udział zawodnika w obiedzie  wydawanym na stadionie przez jakąś firmę.  Jeśli piłkarz z powodu kontuzji lub kartek nie mógł grać, stawał się gościem honorowym takiego obiadu. Rozdawał autografy, ustawiał się do zdjęć i opowiadał.  Czasami otrzymywał za to pieniądze, ale zazwyczaj robił to na prośbę klubu. A w umowie mieliśmy punkt mówiący o obowiązku promowania pracodawcy.

Znalazł się pan kiedyś w takiej  roli?

Podczas gry w Anderlechcie Bruksela. To wcale nie jest męczące. Poznaje się ludzi, nawiązuje kontakty. Ja zawarłem znajomość z dyrektorem banku, co przydało mi się, kiedy przyszedłem do niego w sprawie swoich pieniędzy. Anderlecht czerpał bardzo duże dochody z restauracji i sklepu klubowego na stadionie. Kiedy grałem w Excelsior Mouscron, mniejszym klubie i mieście, zawsze przed meczem odbywały się tam przyjęcia na 300 osób. Z Mouscron było bliżej do Lens we Francji niż do Brukseli, trzeba było zdobywać klientów mogących współpracować z klubem i takie obiady były najlepszą ku temu okazją.

Co innego niezwiązanego z futbolem widział pan na stadionach?

W Brukseli i Mouscron na stadionach organizowano dla piłkarzy lekcje języków. Na większych stadionach są kaplice. W Dortmundzie pod jedną z trybun znajduje się areszt. Opowiadali mi koledzy z Schalke, że jechali na trening z dziećmi, które zostawiali w klubowym przedszkolu na stadionie. Większość szanujących się klubów ma na stadionach swoje muzea, z których wychodzi się obowiązkowo przez sklep. Standardem są salony fitness. Legię dopiero poznaję, ale widzę, że ma ogromne możliwości. Jest już tu to, co być powinno, ale przede wszystkim jest powierzchnia do wynajęcia. A na niej nie można stracić.

Czym jest stadion w przyzwoitym zawodowym klubie?

Michał Żewłakow:

Pozostało 98% artykułu
SPORT I POLITYKA
Wielki zwrot w Rosji. Wysłali jasny sygnał na Zachód
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć
rozmowa
Radosław Piesiewicz dla „Rzeczpospolitej”: Sławomir Nitras próbuje zniszczyć polski sport
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Sport
Kontrolerzy NIK weszli do siedziby PKOl
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni