W Kielcach opadły już emocje po przegranej bitwie o mistrzostwo Polski z Orlenem Wisłą Płock. Walka zaczyna się od nowa, również w europejskich pucharach. Nikt nie wyobraża sobie, by w niedzielnym finale turnieju kwalifikacyjnego LM mogło zabraknąć zespołu Bogdana Wenty.
Najpierw trzeba jednak pokonać Cuatro Rayas Valladolid. To piąta drużyna ligi hiszpańskiej, w ubiegłym sezonie dotarła do 1/8 finału LM. Odpadła po dwóch porażkach z HSV Hamburg. – Będziemy się bić do upadłego. Nie mamy nic do stracenia, a dużo do zyskania – mówi Grzegorz Tkaczyk, który latem wraz ze Sławomirem Szmalem opuścił Rhein-Neckar Loewen i wzmocnił Vive.
Były klub reprezentantów Polski jest faworytem turnieju. Gra tam nadal Karol Bielecki, dołączył do niego Krzysztof Lijewski, sprowadzony z mistrza Niemiec – HSV Hamburg. Lwy zostały jednak mocno osłabione. W Kielcach zabraknie jednego z najlepszych prawoskrzydłowych świata, Chorwata Ivana Cupicia (kontuzja barku) i reprezentanta Norwegii Bjarte Myrhola, u którego wykryto raka.
W półfinale Lwy spotkają się z francuską Dunkierką. Dziką kartę wywalczy tylko zwycięzca turnieju. Ale przegrani nie odejdą z pustymi rękami. Wystąpią w Pucharze Federacji EHF: drugi i trzeci zespół od trzeciej rundy, czwarty od drugiej.
Na Vive w fazie grupowej czekają już Czechowskie Niedźwiedzie, MKB Veszprem, Atletico Madryt, Fuechse Berlin i Bjerringbro-Silkeborg.