Szanse na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej ma aż czterech kierowców. Podczas gdy Vettel może się skupić na poprawianiu statystyk – ma jeszcze szansę na zdobycie największej liczby pole position w sezonie oraz wyrównanie rekordu 13 zwycięstw – pomiędzy duetem McLarena, Fernando Alonso z Ferrari i Markiem Webberem z Red Bulla toczy się walka o wątpliwy zaszczyt ukończenia tegorocznej rywalizacji na drugim stopniu podium. Dla każdego czołowego kierowcy druga pozycja oznacza porażkę, ale w tym sezonie na Vettela i jego maszynę po prostu nie ma mocnych. W trakcie piątkowych treningów w Abu Zabi na pancerzu Niemca pojawiła się drobna rysa.
Nie po raz pierwszy w tym roku Vettel dał się ponieść emocjom i uszkodził auto. – Byłem zbyt chciwy, chciałem za szybko wejść w zakręt – tłumaczył się mistrz świata po tym, jak pół godziny przed końcem drugiej sesji obrócił samochód w Zakręcie 1 i lekko uderzył przednim skrzydłem w barierę. Wysiadł z kokpitu i przez kilkanaście minut obserwował zza siatki poczynania rywali, a w tym czasie jego Red Bull został odtransportowany do garażu. Mechanicy wymienili skrzydło i Vettel zdążył jeszcze wrócić na tor. – Miałem szczęście, że auto nie zostało poważnie uszkodzone – komentował Niemiec, który zakończył dzień z szóstym rezultatem. Mniej szczęścia miał trzeci w zestawieniu Alonso, który kwadrans później opuścił tor w niemal identyczny sposób, w tym samym miejscu. Jednak Ferrari uderzyło w barierę tyłem i naprawa auta nie była już możliwa.
Tor Yas Marina kolejny raz nie okazał się łaskawy dla Hiszpana – to tutaj stracił rok temu mistrzowski tytuł z powodu błędu taktycznego Ferrari i w dotychczasowych dwóch edycjach GP Abu Zabi jeszcze ani razu nie stanął na podium. Pod tym względem jest to dla niego wyjątkowe miejsce: na każdym innym torze w kalendarzu F1 przynajmniej raz finiszował w pierwszej trójce. – O zwycięstwo będzie trudno, ale jesteśmy bliżej czołówki, niż się spodziewaliśmy – uważa Alonso, który w tym roku tylko raz stał na najwyższym stopniu podium. To i tak lepszy wynik od Webbera. Australijczyk wciąż poluje na pierwszy triumf w tym sezonie, co w porównaniu z jedenastoma zwycięstwami jego zespołowego kolegi nie stawia go w najlepszym świetle. – Mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy rozmawiali w weselszej atmosferze – mówił w czwartek dziennikarzom, opowiadając jednocześnie o swoich problemach z adaptacją do tegorocznych opon.
Drugi kierowca Red Bulla ma jeszcze szansę na ukończenie rywalizacji za Vettelem. Jest trzeci w punktacji i aby myśleć o wicemistrzostwie świata, musi odrobić 19 punktów straty do Jensona Buttona. Anglik narzekał co prawda na dalekie od optymalnych ustawienia swojego McLarena, ale nie przeszkodziło mu to w uzyskaniu drugiego czasu dnia. Szybszy był jedynie jego zespołowy kolega, Lewis Hamilton. Ma on najmniejsze szanse na wicemistrzowski tytuł (38 punktów straty do Buttona przy 50 możliwych do zdobycia) i w dodatku prezentuje w tym sezonie bardzo chimeryczną formę. Nadal jest bardzo szybki – w kwalifikacjach pokonał Buttona jedenaście razy – ale w wyścigach popełnia błędy i często zalicza kolizje z rywalami. Powodów nierównej formy szuka w swoim prywatnym życiu. – Jenson ma na każdym wyścigu ojca, dziewczynę, przyjaciół – wyliczał Hamilton. – To daje mu szczęście i spokój. Ja też tak miałem, parę lat temu.
Ojciec Hamiltona był przez długi czas jego menedżerem, ale dwa lata temu ich drogi się rozeszły. Niedawno mistrz świata z 2008 roku rozstał się ze swoją partnerką, piosenkarką Nicole Scherzinger. Podobnie jak Button czy Felipe Massa – i w odróżnieniu od Alonso, Vettela czy Roberta Kubicy – kierowca McLarena zawsze zabierał na wyścigi najbliższe sobie osoby i bez takiego towarzystwa czuje się wyraźnie zagubiony. Jednocześnie utrzymuje, że nigdy nie korzystał i nie zamierza skorzystać z pomocy psychologa sportowego, ale stojący dotąd murem za swoim zawodnikiem zespół McLarena może w końcu stracić cierpliwość.