Rz: Jak się udały wakacje?
Agnieszka Radwańska:
Doskonale! Ale wszystko, co dobre, szybko się kończy... Wróciłam do Krakowa i znów trenuję trzy razy dziennie. Muszę załatwić mnóstwo zaległych spraw prywatnych i urzędowych. I jeszcze media. Nie da się ukryć, trochę was jest... Na szczęście na Jamajce nie dopadli mnie paparazzi.
Wiele się przez ostatni rok w pani życiu zmieniło. Sprawy prywatne zostawmy w spokoju, porozmawiajmy o zawodowych.
Przede wszystkim raz jeszcze powtarzam, że nie zmieniłam trenera. Nadal trenuję z tatą, ale tylko w Krakowie. Podczas turniejów było za dużo spięć, więc teraz jeżdżę z Tomkiem Wiktorowskim i tak jest OK. Powiedziałabym więc, że skład mojego sztabu szkoleniowego nie zmienił się, lecz został powiększony.