Na Euro dostaliśmy szkołę

Robert Lewandowski o tym, że drużyny na eliminacje mundialu 2014 nie trzeba budować od zera

Publikacja: 18.06.2012 02:46

Robert Lewandowski nie chce zdradzić, o czym rozmawiał z bramkarzem Petrem Cechem

Robert Lewandowski nie chce zdradzić, o czym rozmawiał z bramkarzem Petrem Cechem

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Teraz, gdy emocje już trochę opadły, znajduje pan racjonalne uzasadnienie tego, co się stało?

Robert Lewandowski:

Sam chciałbym wiedzieć. Szukam tych niuansów, które zdecydowały, że już odpadliśmy. Bo to były szczegóły. Naprawdę zostawiliśmy na boisku wszystko, wiedzieliśmy, jakie są oczekiwania, doping nas niósł. Czegoś takiego jeszcze w Polsce nie widziałem i mam nadzieję, że będziemy szli dalej. Nie możemy tego zaprzepaścić, za dużo już zbudowaliśmy. Mam nadzieję, że będziemy dużo lepsi w eliminacjach mundialu, niż byliśmy w Euro. Nie udał nam się turniej. Choć, jak patrzę, kto awansował z naszej grupy, to widzę, jak niewiele nas jednak od ćwierćfinału dzieliło.

Ale skończyliście grupę na ostatnim miejscu. Grupę, o której mówiono  – wymarzona. Wstyd?

Czy miejsce jest trzecie czy ostatnie, to już nie ma wielkiego znaczenia, tym bardziej że nie awansował wielki faworyt – Rosja. Jeden mecz mógł zmienić wszystko i pewnie to był mecz otwarcia, który zdecydował, że odpadamy. Ale teraz nie ma co gdybać. Powstaje fajna drużyna, dostaliśmy szkołę, bo większość z nas nie grała w żadnym wielkim turnieju, a ten był u siebie, pod ogromną presją. Praca podczas przygotowań i w finałach da efekty.

Z Czechami znów się powtórzyła ta sama historia, co w meczu z Grecją: bardzo dobrze do przerwy, a po niej katastrofa.

Zgadza się. Wychodząc po przerwie, wiedzieliśmy, że jest albo – albo. Strzelą Czesi albo strzelimy my. Ryzykowaliśmy.

I to właśnie trudno zrozumieć. Bo skoro Czesi znając wynik meczu Grecja – Rosja, musieli przestać bronić remisu, to może my właśnie powinniśmy zacząć spokojniej, poszukać okazji do kontrataku.

Szczerze powiem, że ja nie znałem wyniku drugiego meczu. Dla nas najważniejsze było nasze zwycięstwo.

Trener nie powiedział wam w przerwie, jaki jest wynik w Warszawie? Przecież to zupełnie zmieniło sytuację.

Ja nie pamiętam, żeby mówił, ale naprawdę nie widzę w tym żadnego problemu. Byliśmy skoncentrowani na sobie. Czy zremisujemy, czy przegramy, to nie miało dla nas znaczenia. Walczyliśmy o pełną stawkę. I to ryzyko się tego dnia nie opłaciło. Szkoda tych zmarnowanych sytuacji z pierwszej połowy, zabrakło nie tylko szczęścia, ale i spokoju. Jesteśmy bardzo niezadowoleni z siebie, ale nadzieja pozostała. Wierzymy, że w eliminacjach takie mecze będziemy wygrywać.

Pan też miał świetną sytuację. Niepotrzebnie uderzał pan na siłę?

To nie do końca tak. Z lewą nogą miałem sporo problemów przed meczem. Nie chcę wchodzić w szczegóły.

Znów był pan we Wrocławiu osamotniony w ataku.

Nie jest łatwo tak grać, ale taka była taktyka – nic na to nie poradzę. Wiele tych piłek było podawanych górą, co jeszcze utrudniało zadanie. W drugiej połowie Czesi już się zorientowali, że większość piłek będzie lecieć do mnie. I wszelkimi sposobami, raz czysto, raz nieczysto, starali się mnie zatrzymać. Było dzięki temu dużo stałych fragmentów gry dla nas, ale nic z nich nie wynikało. A Czechom wyszedł kontratak i to oni się cieszą z awansu do ćwierćfinału.

Po świetnym sezonie w klubie liczył pan pewnie na coś więcej niż jedną bramkę, i to jeszcze niedającą zwycięstwa?

Wielkiego osobistego rozczarowania nie ma. Cierpię, bo drużyna odpadła.

Zmiana Eugena Polanskiego na Kamila Grosickiego nie była chybiona?

Po zejściu Polanskiego przestaliście być drużyną, został tylko chaos i indywidualne akcje.

Już z tego wszystkiego nawet nie wiem, kiedy Eugen zszedł. Co się stało, to się nie odstanie.

Trener Smuda odchodzi po Euro. To dobra decyzja? Skoro coś już zbudował, to może powinien dopisać dalszy ciąg?

Jeszcze nie mam pewności, czy trener odchodzi. Wiem, że coś wspólnie zbudowaliśmy, a drużyny nie tworzy się z dnia na dzień. Teraz nie będziemy zaczynać od zera i to jest zasługa Franciszka Smudy. Jesteśmy młodą drużyną, przyszłość przed nami.

Z meczu na mecz rywale pozwalali na coraz mniej Borussii Dortmund w polskiej kadrze.

Czesi sprawili, że Łukasz Piszczek był zupełnie niewidoczny.

To też miało ogromne znaczenie: rywale dokładnie wiedzieli, czego się po Polsce spodziewać, było jasne, skąd się bierze nasza siła. Nie pozwalali nam rozgrywać piłki tak, jak się przyzwyczailiśmy. Sposoby, które wcześniej się sprawdzały, w turnieju zawiodły. Prosimy kibiców o zrozumienie i dziękujemy za to, co nam dali. Szkoda, że się tym razem nie odwdzięczyliśmy radością.

Z murawy po meczu podnosił pana Petr Cech i coś panu wtedy powiedział. Zdradzi pan?

Powiedział parę zdań, które chciałbym zostawić dla siebie.

Do zobaczenia w Premier League?

Są jeszcze jakieś pytania?

Franciszek Smuda, trener reprezentacji

Może byliśmy aż za pewni tego, że uda nam się z Czechami wygrać. Niestety, oni rozegrali bardzo dobre spotkanie. My mieliśmy kilka sytuacji do przerwy, ale niewykorzystanych. I mecz się przegrało. Znów, jak z Grecją, pierwsza połowa była dobra, druga bardzo zła. Mieliśmy się po przerwie rzucić na Czechów, ale co innego mówiliśmy, co innego zrobiliśmy. Nie muszę się teraz podawać do dymisji, bo miałem i tak kontrakt tylko do Euro. Byłem z prezesem umówiony na słowo i wiem, co teraz będzie. Nie zostaje spalona ziemia. Zagraliśmy kilka fajnych spotkań. Towarzyskich i tutaj też. Mistrzostwa nie do końca nam wyszły, ale taka jest piłka. Mówiło się po meczu z Rosją, że mamy dobry zespół, grający efektownie. A teraz, po przegranej, widzi się już wszystko, błędy też. Ale ten zespół zrobił postęp, a stać go na awans do mundialu w Brazylii. Dlaczego wprowadziłem akurat Kamila Grosickiego przy pierwszej zmianie? Każdy chciałby robić zmiany, słyszałem jak wszyscy podpowiadali, że Grosicki powinien grać. No to proszę, był. A Eugena Polanskiego zdjąłem, bo miał już żółtą kartkę i bardzo dużo strat, bałem się, że będziemy grać w dziesiątkę. Niestety często tracił piłkę również Rafał Murawski, i po takim błędzie straciliśmy gola. Każdy by zrobił to, co ja i powtórzył na Czechów skład z meczu z Rosją. Mimo trzech defensywnych pomocników zespół szedł w tamtym spotkaniu do przodu. Ale z Rosją było mało błędów indywidualnych, a z Czechami dużo. Po przerwie zagraliśmy zbyt zachowawczo.

Jakub Błaszczykowski, kapitan kadry

Nie zrobiliśmy tego, co powinniśmy. Obraz Euro zmienia ostatni mecz, ale my wiedzieliśmy, co przeżywamy dzięki kibicom. I chcemy za to podziękować. Czechy? Mogliśmy strzelić bramkę w pierwszej połowie, w drugiej było już gorzej, bo próbowaliśmy grać długie piłki, a Czesi dobrze się ustawiali. Zakładaliśmy, że po przerwie zagramy bardziej ofensywnie, bo remis niczego nam nie dawał. Zrobiliśmy błąd, przegraliśmy. Ale wydaje mi się, że kilka plusów jednak było. Trzeba wyciągać wnioski, również organizacyjne. Mówię o tych sprawach jako kapitan, bo były wyciszane, by nie psuć atmosfery. Nie może być tak, że przed każdym meczem musimy prosić pana prezesa PZPN, żeby nasze rodziny mogły przyjechać na mecz, żeby się znalazły dla nich  bilety. Wszyscy dostają je od PZPN bez problemu, tylko nasze rodziny nie. Do północy w przeddzień meczu musiałem załatwiać bilety. Prezes mówi, że ma dobry kontakt z drużyną. Ja tego nie zauważyłem. Wszystko, co ustalaliśmy z prezesem, nie trzymało się później kupy. Chodzi też m.in. o premie. To odbierało koncentrację. Powiedziałem o tym prezesowi dobitnie w szatni i nie boję się konsekwencji. Jeśli chcemy zbliżać się do profesjonalizmu, musimy wymieniać ludzi na lepszych. To się nie przyczyniło do naszej porażki, ale to po prostu nie jest dobre. Chciałbym, żeby trener Smuda pozostał w reprezentacji, dostałem od niego wielkie wsparcie i mu za to dziękuję. A na analizy jeszcze przyjdzie czas.

—piw

Powiedzieli:

Michal Bilek, trener reprezentacji Czech

Wiedzieliśmy, że Polacy są mocni na prawym skrzydle, i udało nam się ich powstrzymać. Gdy przegraliśmy pierwsze spotkanie 1:4, nasza sytuacja była bardzo trudna, ale moi piłkarze się podnieśli i pokazali, że potrafimy walczyć. Wyciągnęliśmy wnioski z popełnionych błędów, a drużyna stała się pewna siebie. Piłkarze mają do siebie zaufanie. Zależy nam bardzo, żeby Tomas Rosicky wrócił na ćwierćfinał, ale zastępujący go Daniel Kolar zagrał świetnie. Nie straciliśmy gola, a gdyby w przyszłości doszło do rzutów karnych, to rywalom nie będzie łatwo. Wszyscy widzieli przecież finał Ligi Mistrzów. Byliśmy bardzo zaskoczeni wynikiem drugiego meczu naszej grupy. To ogromna niespodzianka, że Rosjanie jadą do domu.

Wielkiej fety po zwycięstwie nad Polską nie było. Zjedliśmy kolację, wypiliśmy kilka piw. Część zawodników położyła się spać wcześniej, inni posiedzieli trochę dłużej. Chciałbym, by do ćwierćfinału awansowali z nami Polacy. Ale mam nadzieję, że wasi kibice będą nas nadal wspierać.

Petr Jiracek - strzelec bramki dla Czechów

To wspaniałe uczucie zostać wybranym na piłkarza meczu. Ale nieważne, kto strzelił gola, liczył się tylko awans. Zdawaliśmy sobie sprawę, że remis nam wystarczy, ale w przerwie dowiedzieliśmy się, że Rosja przegrywa z Grecją. W drugiej połowie przeważaliśmy, ale mieliśmy też szczęście, jak w ostatniej minucie, gdy wybiliśmy piłkę z linii bramkowej. Zasłużyliśmy na ten awans. Nie byliśmy zaskoczeni grą Polaków, musieli przecież wygrać to spotkanie.

—t.w.

Teraz, gdy emocje już trochę opadły, znajduje pan racjonalne uzasadnienie tego, co się stało?

Robert Lewandowski:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Sport
Wybitni sportowcy wyróżnieni nagrodami Herosi WP 2025
Sport
Rafał Sonik z pomocą influencerów walczy z hejtem. 8 tysięcy uczniów na rekordowej lekcji
doping
Witold Bańka jedynym kandydatem na szefa WADA
Materiał Partnera
Herosi stoją nie tylko na podium
Sport
Sportowcy spotkali się z Andrzejem Dudą. Chodzi o ustawę o sporcie