Jaki to był rok dla sportu?
Jerzy Pilch:
Niewątpliwie trzecie miejsce Cracovii w pierwszej lidze po rundzie jesiennej to zły znak. Drużyna, kierownictwo, mityczny mitycznie przywrócony trener Stawowy wszyscy wszem i wobec głoszą, że nieskończenie górują nad resztą, że w zasadzie już są w ekstraklasie. Zaczynać wiosnę z takim przeświadczeniem to śmierć, zwłaszcza, że klub cechuje wiekuista kruchość psychiczna.
Widział pan na stadionie jakiś mecz Polaków podczas Euro?
Mogłem pójść, dobrzy ludzie proponowali, ale się bałem, że będzie jak z Cracovią. Pójdę, a potem będę odchorowywał (...) Jak gospodarz nie wychodzi z grupy to jest więcej niż przegrana, to jest nietakt. U nas, a bez nas. Kiedy widzieli, że nie dadzą rady, to mogli przynajmniej kupić awans, dla tych milionów wymalowanych na biało-czerwono ludzi. Ale kto miał kupić? Gadocha gdzieś przepadł a Fryzjer siedzi.