Mouloungui nie kontaktował się z Ljuobją zanim zdecydował się na transfer do Śląska Wrocław. Oczywiście wie, że jego były kolega z Nicei robi w Polsce karierę i uchodzi na za najlepszego zawodnika ligi, ale oferta z naszej ekstraklasy była na tyle atrakcyjna, że nie musiał szukać dodatkowej motywacji. Mouloungui ma 29 lat, a ostatnio występował w klub ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Powrót do Europy to dla niego ostatnia szansa na powrót do wielkiej gry.

Śląsk ma problem z napastnikami. Cristian Omar Diaz jest chimeryczny, jesienią strzelił tylko dwa gole, podobnie Łukasz Gikiewicz, a Johan Voskamp nie trafił ani razu. Trener Stanislav Levy wiele razy mówił o konieczności wzmocnienia ataku. Tyle, że nie wiadomo co Mouloungui jest w stanie zaoferować Śląskowi. Po raz ostatni zagrał w piłkę w maju, zanim trafił do Wrocławia był na testach w Servette Genewa, jednak Szwajcarzy nie zdecydowali się podpisywać z nim kontraktu, uznając, że jest kontuzjowany.

- To coś dziwnego i denerwującego, bo ktoś może sobie pomyśleć, że nie jestem w stanie grać. Kiedy tam przyleciałem, Szwajcarzy myśleli, że będę od razu przygotowany, a ja naciągnąłem sobie coś w udzie i potrzebowałem dwóch, trzech tygodni, żeby dojść do pełni sprawności – mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Mouloungui.

Nowy zawodnik Śląska jest reprezentantem Gabonu, w reprezentacji swojego kraju zagrał 25 meczów. Drużyna ciągle ma szanse na udział w mistrzostwach świata w Brazylii. Mouloungui wyjechał z Gabonu w 2002 roku, trafił do Vaubanu Strasbourg, a później przeszedł do pierwszoligowego klubu z tego miasta – RC Strasbourg. Od 2008 roku grał w OGC Nice, nigdy nie był strzelcem wyborowym, w Ligue1 zdobył raptem 24 gole, z czego osiem w jednym sezonie. Twierdzi, że częściej grywał jako skrzydłowy lub cofnięty napastnik, co nie pomagało mu w zdobywaniu bramek.

Mouloungui nie zagra w najbliższym meczu Śląska z Ruchem Chorzów. Od wtorku trenuje z drużyną.