Gonzalo Higuain i Wayne Rooney to najgłośniejsze nazwiska łączone z londyńskim klubem, czekającym na sukcesy od 2005 roku. Higuain odszedł z Realu Madryt i szuka miejsca, gdzie jego umiejętności zostaną docenione. A Rooney obawia się współpracy z nowym menedżerem Manchesteru United Davidem Moyesem.
– To będzie gorące lato – zapewnia dyrektor wykonawczy Arsenalu Ivan Gazidis. – Pracowaliśmy bardzo ciężko, by zyskać fundusze na transfery. Renegocjowaliśmy umowy sponsorskie (klub ma też wkrótce podpisać kontrakt z Pumą, 30 mln euro rocznie – przyp. t.w.), które pozwolą trenerowi kupić nowych zawodników, a drużynie walczyć z powodzeniem w Premiership i Lidze Mistrzów. Wenger nie boi się wydawać pieniędzy, tylko chce robić to mądrze.
Ostatnio były z tym problemy. Klub rozstał się z piłkarzami, których pensje mocno obciążały budżet: Rosjaninem Andriejem Arszawinem, Brazylijczykiem Denilsonem i Urugwajczykiem Sebastienem Squillacim. Następni w kolejce są napastnicy z Maroka i Danii Marouane Chamakh i Nicklas Bendtner oraz Koreańczyk Park Chu-Young. Wszyscy nie spełnili nadziei.
Wenger nie chce powtarzać błędów. Każdego funta ogląda dokładnie. – Będziemy sprowadzać jedynie zawodników, którzy spodobają się trenerowi. Ale nie zamierzamy przepłacać, to bez sensu – tłumaczy Gazidis. Na razie Wenger nie szaleje. Do Arsenalu przyszedł tylko Yaya Sanogo, 20-letni napastnik młodzieżowej reprezentacji Francji. I to za darmo, z Auxerre. Ale niedługo Wenger ma otworzyć portfel.
Arsenal to jedyny klub wielkiej czwórki ligi angielskiej, który nie zmienił menedżera. W Manchesterze United skończyła się era Aleksa Fergusona, w City głową za brak trofeów zapłacił Roberto Mancini. A do Chelsea wraca Jose Mourinho.