Chyba tylko wyjątkowy pech może pozbawić kierowcę Red Bulla czwartego z rzędu tytułu.
W przeszłości wyścigi w Spa-Francorchamps często wzbudzały emocje za sprawą nieprzewidywalnej pogody. Tym razem repertuar niespodzianek wyczerpał się już po sobotnich kwalifikacjach, urozmaiconych deszczem. Pole position po raz czwarty z rzędu zdobył Lewis Hamilton. Po starcie utrzymał prowadzenie, ale już po kilkuset metrach Vettel przeprowadził udany atak na szczycie wzgórza Raidillon.
Mistrz świata przejął inicjatywę w wyścigu i prowadzenia nie oddał do końca. Z łatwością wygrał po raz piąty w tym sezonie i 31. w karierze, zwiększając przewagę w mistrzostwach do 46 punktów. Więcej emocji dostarczyli kibicom aktywiści Greenpeace, którzy przed startem protestowali przeciwko działalności tytularnego sponsora wyścigu, firmy Shell, a po zawodach próbowali wtargnąć na podium.
– W ogóle nie myślę o mistrzostwie – przyznał Vettel. – Sezon jest jeszcze długi, można zdobyć bardzo dużo punktów.
Świetnie pojechał Fernando Alonso, który przebił się z dziewiątego miejsca na drugie. Skład na podium uzupełnił Hamilton i taka sama jest kolejność w mistrzostwach. Dotychczasowy wicelider Kimi Raikkonen nie dojechał do mety po raz pierwszy od powrotu do Formuły 1, czyli od ponad półtora roku. W jego Lotusie awarii uległy hamulce i Fin spadł w klasyfikacji na czwarte miejsce.