Janowicz: Najważniejsze jest dla mnie grać w tenisa

Możecie o mnie nie pisać. Czy się ktoś mną interesuje czy nie, to sprawa trzeciorzędna - mówił Jerzy Janowicz, który podczas turnieju US Open w Nowym Jorku doznał kontuzji mięśnia pleców.

Publikacja: 28.08.2013 09:49

Jak ocenia Pan swój występ?

Jerzy Janowicz:

Jestem bardzo rozczarowany. Naciągnąłem sobie mięsień pleców podczas ćwiczeń na siłowni na kortach US Open. Ostatnie trzy dni spędziłem z fizykoterapeutą. Kiedy to się stało nie byłem nawet w stanie skręcić tułowia. Nie mogłem spać. Dwa razy skorzystałem z akupunktury. Przed meczem dostałem jeszcze zastrzyki przeciwbólowe. W Nowym Jorku naprawdę mam pecha.

Jak trudne były dziś warunki na korcie?

To nie miało żadnego znaczenia. Liczyło się tylko to, że nie byłem w stanie serwować.

W pewnym momencie zaserwował Pan rakietą „od dołu". Co się wówczas działo?

Byłem zdenerwowany na mój serwis, choć trudno to było nazwać serwisem. Chciałem coś zmienić. Sędzia liniowy powiedział, że nie widział serwisu, że zaserwowałem za szybko.

Czy myślał Pan o poddaniu meczu?

Nie, chciałem walczyć do końca. Prosiłem fizykoterapeutę na korcie o coś przeciwbólowego, ale odmówił z powodu zastrzyków, które wziąłem wcześniej.

Co jest największym powodem rozczarowania: sama kontuzja, przegrana, czy stracona okazja?

Sam powód porażki. Gdybym grał bez bólu, grałbym swój normalny tenis. Było coraz gorzej. Sądziłem, że jeżeli rozgrzeje mi się mięsień, jeżeli do tego dojdzie zastrzyk, to będzie coraz lepiej. Niestety było coraz gorzej.

Czy przyjedzie Pan jako gwiazda na turniej do Szczecina?

Przyjadę. Nie jako gwiazda, ale jako tenisista. Najbardziej mi zależy przygotować się do innych turniejów. Po Pucharze Davisa będę miał pięć wielkich turniejów z rzędu. I to jest dla mnie najważniejsze. Bycie gwiazdą na turnieju nie jest dla mnie priorytetem. Najważniejsze jest, aby być dobrze przygotowanym. Czeka mnie teraz maraton.

Ciągle nie wiem, czy będę mógł grał w debla.

Na konferencję prasową przyszło chyba ze 20 zagranicznych dziennikarzy. Czy to zwiększone zainteresowanie jakoś na Pana wpływa?

Naprawdę jest obojętne, czy ktoś się mną interesuje, czy nie. Nigdy mi na tym nie zależało. Możecie o mnie nie pisać. Najważniejsze jest dla mnie grać w tenisa i robić to jak najlepiej. A czy się ktoś mną interesuje czy nie, to sprawa trzeciorzędna. Najważniejsze jest aby mieć jak najwięcej prawdziwych fanów, którzy stoją za mną murem, nieważne czy jest dobrze, czy źle.

Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej