Rekord pola Toya Golf & Country Club wynosi 61 uderzeń i od 2009 roku należy do Szkota Erica Ramseya. W sobotę temu rezultatowi poważnie zagroził Maximilian Glauert, który miał popisową rundę, 62 uderzenia, 10 razy birdie (równo po pięć na każdej połówce pola). Ten doskonały rezultat wystarczył by Niemiec awansował z 20. na dzielone ze Szkotem pierwsze miejsce i zagrał w niedzielę w ostatniej parze turnieju.
Nowy bohater finału Pro Golf Tour wziął wcześniej udział tylko w dwóch turniejach ligi, ale w obu dał się zauważyć. W marcu w Red Sea Egyptian Classic był 8., dwa miesiące później w GreenEagle Classic zajął także płatne, dzielone 14. miejsce, przed wrocławskim finałem dawało mu to 91. miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu. Awans do European Challenge Tour Glauerowi nie grozi, ale dobra pozycja przed przyszłorocznymi zawodami i premia finansowa – jak najbardziej się przydadzą.
O awans do wyższej ligi walczy wciąż David Law, lider z piątku. Dzień później też był mocny (runda 66) i wciąż drugą ligę europejską ma na wyciągnięcie kija. – Dzień był bardzo ekscytujący. Miałem kilka gorszych uderzeń i kilka bardzo dobrych. Na dołku numer 2 zagrałem eagle'a. Dobrze zacząłem i skończyłem rundę – zagrałem trzy birdie z rzędu na ostatnich dołkach. Ostatniego dnia mam zamiar grać podobnie, może nieco bardziej stabilnie, bez błędów. Chcę trzymać się mojego planu i mam nadzieję, że to wystarczy – powiedział Szkot.
W sobotę z rana nad polem pojawiła się mgła, ale opóźniła start rundy tylko o pół godziny. Mgły nie bał się między innymi kolejny Niemiec Phillip Mejow, następny z tych golfistów, którzy wyraźnie się poprawili. Runda 63 i razy 9 birdie to wynik, który daje Mejowowi trzecie miejsce. Niemieckie sukcesy w sobotę podkreślił też as, czyli hole-in-one Maxa Eichmeiera na dołku nr 14. Szczęśliwy golfista wiele na swym osiągnięciu nie zyskał, zajmuje dopiero 44. miejsce, bo wcześniej i później przydarzyły mu się znacznie gorsze dołki.
Najlepszym z Polaków jest nadal Maksymilian Sałuda, lecz spadł z 7. na 18. pozycję. Runda na par (72) to w sobotę było za mało by obronić miejsce w pierwszej dziesiątce. Strata Sałudy jednak nie jest tak duża, by nie myśleć o powrocie na miejsce z piątku.