Reklama

Szczepłek: Gra o ósme miejsce

W prawie całej Europie kibice o tej porze roku emocjonują się tym, kto wygra ligę, a kto z niej spadnie.

Aktualizacja: 03.04.2016 20:23 Publikacja: 03.04.2016 19:50

Szczepłek: Gra o ósme miejsce

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

W Polsce napięcie jest stopniowane. Teraz najważniejsza jest przeciętność. Walka nie toczy się o pierwsze miejsce, tylko o ósme. Zajmujący siódmą pozycję Ruch jest niemal pewny gry o mistrzostwo. Zapracował na to na boisku. Jednak ironią losu jest to, że do walki o miano najlepszej drużyny w Polsce przystąpi klub, który kilka dni temu stał na skraju przepaści. Gdyby nie pożyczka od miasta (zresztą udzielona niejednogłośnie), Ruch mógłby upaść.

Ósma jest Lechia, a dziewiąta Jagiellonia.

To ważne, bo według wyrafinowanego regulaminu po 30 kolejkach pierwszych osiem drużyn przystąpi do walki o tytuł, a pozostałe będą się bronić przed spadkiem. A wszystkim zostanie odebrana połowa zdobytych punktów. Inaczej mówiąc, Legia jeszcze nie jest mistrzem, a zamykające dziś tabelę Górnik Zabrze i Górnik Łęczna jeszcze nie spadły. Przed rokiem po rundzie zasadniczej Legia też była liderem, a mistrzem został Lech.

Biorąc to wszystko pod uwagę, nie da się ukryć, że jest ciekawie, chociaż niekoniecznie dobrze. W piątek i sobotę gospodarze nie odnieśli ani jednego zwycięstwa. Cracovia ledwie zremisowała w Krakowie z Łęczną, a Lech przegrał w Poznaniu ze Śląskiem prowadzonym przez poznaniaka Mariusza Rumaka.

Z oceną meczów różnie bywa, bo każdy widzi inaczej. Dotyczy to nie tylko prostych kibiców, ale i wykształconych trenerów. Piotrowi Nowakowi spotkanie jego Lechii z Legią bardzo się podobało, a Stanisławowi Czerczesowowi – wprost przeciwnie. Tym razem bliżej mi do Czerczesowa.

Reklama
Reklama

Legię w niewielkim stopniu rozgrzesza nieobecność Kaspara Hamalainena, Tomasza Jodłowca, Michała Kucharczyka i Igora Lewczuka. Kolejni trenerzy Legii, tłumacząc się ze słabszej gry, remisu lub porażki, powtarzają, że w Warszawie goście zwykle murują bramkę, co nie pomaga gospodarzom ładnie grać.

Ale tym razem było inaczej. Nowak zaryzykował, postawił na ofensywę: z przodu Sławomir Peszko, Grzegorz Kuświk, Michał Mak, Flavio Paixao, za nim Miloš Krasić i jak zwykle dobrze dyrygujący drużyną Sebastian Mila. W obronie często występowało tylko trzech zawodników.

Legia nie bardzo wiedziała, co się dzieje. Wprawdzie mecz zakończył się remisem, w sytuacjach podbramkowych też był remis (legioniści trzykrotnie trafili w słupek), ale warszawianie do końca drżeli o wynik.

Ariel Borysiuk został ukarany czerwoną kartką, natomiast trzej z czterech obrońców żółtymi. A mogło być gorzej, bo sędzia był dla nich łagodny. Legioniści byli zbyt wolni i kiepsko zorganizowani, stąd ich faule. Jak na prawdopodobnego mistrza Polski to dość słabo.

Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
Materiał Promocyjny
Kameralna. Niska zabudowa, wysoki standard myślenia o przestrzeni
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Sport
Znajdą się pieniądze na modernizację Polonii? Los inwestycji w rękach radnych
Materiał Promocyjny
Nadciąga wielka zmiana dla branży tekstylnej. Dla rynku to też szansa
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama