Emocje na Wielkiej Krokwi były spore, choć jak zawsze tej zimy, bez dużego udziału Polaków. Główną atrakcją, jeśli ktoś miał pod ręką kalkulator, była gonitwa drużyny austriackiej za słoweńską w głównej klasyfikacji PolSKIego Turnieju. Obie ekipy niemal od pierwszej kolejki ustawiły się na pierwszym i drugim miejscu i miały swoją osobną rywalizację.
O trzecie miejsce walczyły do ostatniego skoku drużyny Niemiec i Japonii. Gdyby nie słabsza postawa Ryoyu Kobayashiego zapewne wzięliby je Japończycy prowadzeni przez rewelacyjnego Rena Nikaido. Polakom zostało staranie o miejsce od czwartego do szóstego, w żadnej chwili konkursu nie byli blisko podium.
Czytaj więcej
Najlepszymi skoczkami piątkowych kwalifikacji zostali Stefan Kraft, Andreas Wellinger i Manuel Fettner. Polacy poza pierwszą piętnastką, ale wszyscy awansowali. W PolSKIm Turnieju została drużynówka w sobotę oraz konkurs indywidualny w niedzielę
Gdyby dokładnie rozliczyć wkład każdego z czwórki to widać, że w sobotę słabsi byli Kamil Stoch i Dawid Kubacki, więcej satysfakcji ze startu mogli mieć Paweł Wąsek i zmiennik Piotra Żyły Aleksander Zniszczoł. Gdy oni skakali, reprezentacja Polki awansowała na czwartą pozycję, gdy startowali pozostali – spadała na szóste. Można zatem chwalić tych młodszych, choć ciągle nie jest to poziom walki o główne nagrody.
Publiczność w Zakopanem obejrzała fantastyczne skoki 140-metrowe, oddali je Michael Hayboeck (142,5), Stefan Kraft (141) i Nikaido (140), zobaczyła też jeszcze kilka w pobliżu tej granicy. Gdy przyszło do końcowych podsumowań okazało się, że Austriacy odrobili do Słoweńców niemal całą stratę w PolSKIm Turnieju, z 53,5 pkt przewagi Laniskowi i spółce zostało zaledwie 2,4, zatem walka w niedzielę o 50 tysięcy euro rozpoczyna się na nowo.