Skoczek z Austrii w siedmiu z ośmiu konkursów tej zimy stawał na podium, a pięć z nich wygrał. Jego najgorszym występem było 9. miejsce w Klingenthal, ale można taki rezultat nazwać wypadkiem przy pracy, choć to przecież lokata w czołowej „dziesiątce”, czego np. nie udało się dokonać - jak na razie - żadnemu z Polaków.
Kraft zgromadził w ten sposób 669 punktów na 800 możliwych. Bywały oczywiście w historii Pucharu Świata lepsze starty, ale nieznacznie. Fin Janne Ahonen w sezonie 2004/05 siedem z ośmiu konkursów wygrał i raz był drugi, ale dokonania Krafta również zasługują na szacunek. Jego przewaga nad Niemcem Andreasem Wellingerem to dziś 222 punkty.
Stefan Kraft kontra Janne Ahonen. Rekord na celowniku
Nazwisko Ahonena pojawia się nieprzypadkowo, bo do Fina należy rekord miejsc na podium w zawodach Pucharu Świata, który ściga Kraft. Miejsce w czołowej „trójce” zajmował 108 razy, Austriak zrobiło to już 105 razy. Ma też 35 zwycięstw, co daje mu piątą lokatę w rankingu wszech czasów. Tuż przed nim są Adam Małysz i Kamil Stoch, którzy wygrywali po 39 razy.
Czytaj więcej
Moim celem jest Kryształowa Kula – mówi „Rzeczpospolitej” mistrz świata w snowboardowym gigancie...
46 zwycięstw odniósł w Pucharze Świata Matti Nykaenen, a 53 razy najlepszy był Gregor Schlierenzauer. Dogonić Fina będzie Kraftowi w tym sezonie trudno. Musiałby wygrać tej zimy jeszcze 11 razy. Jeśli tak się stanie, 30-latek ze pobije rekord zwycięstw w jednym sezonie. Ten należy do Petera Prevca, który zimą 2015/16 triumfował 15-krotnie.