Finałowe zawody spełniły wreszcie marzenia słoweńskich kibiców: było nawet blisko, by w ostatnim konkursie wszystkie miejsca na podium zajęli miejscowi skoczkowie. Timi Zajc z Anze Laniskiem zajęli dwa najwyższe, tyle też wystarczyło, by pod Letalnicą panował powszechny entuzjazm.
W końcowych rozliczeniach najlepszym lotnikiem finału okazał się jednak Kraft – wprawdzie w niedzielnym konkursie był trzeci, ale tyle wystarczyło, by zdecydowanie pokonać mistrza całego Pucharu Świata Halvora Egnera Graneruda w walce o małą Kryształową Kulę za loty i by zdobyć dodatkowo 20 tys. franków szwajcarskich, czyli główną nagrodę miniturnieju Planica Seven (skróconego w istocie do Planica Six).
Polacy odnaleźli w Planicy radość startów, choć nie odegrali głównych ról. Trudno im było przebić wrażenia, jakie dawały cztery noty po 20 punktów, jakie w pierwszej serii finału sędziowie przyznali za styl Laniskowi i Kraftowi, trudno było nie podziwiać lotów innych skoczków w okolice rozmiaru skoczni. Jury w niedzielę było łaskawe dla uczestników konkursu, belki szły w górę i w dół rzadko, jeśli już, to na żądanie trenerów. Pogoda też sprzyjała, nawet jeśli słońce miło nie grzało i nad Triglavem nie widać było błękitu nieba.
Czytaj więcej
Przeniesiony z piątku jednoseryjny konkurs lotów wygrał Stefan Kraft przed Anze Laniskiem i Piotrem Żyłą. Drużynowo najlepsi byli Austriacy, Polska czwórka na czwartym miejscu.
Już w pierwszej serii dostaliśmy w praktyce pierwsze rozstrzygnięcie: mały kryształ za loty zdobył Kraft, gdyż Granerud popsuł próbę, skoczył 215,5 m i zajmował 23. miejsce, dwadzieścia pozycji za Austriakiem. Polska czwórka dość zgodnie oddała pole innym aktorom widowiska, Aleksander Zniszczoł był 14., Stoch i Żyła zajmowali wspólnie 18. miejsce, Paweł Wąsek – 25. Prowadził Lanisek przed Domenem Prevcem.