Wygląda na to, że walka o sławę, Złotego Orła i 100 tysięcy franków szwajcarskich prawie się skończyła i trudno sobie wyobrazić, że w Bischofshofen, ktoś inny niż Kubacki, może jeszcze trochę pogrozić norweskiemu liderowi
W Innsbrucku Polak naprawdę pogroził tylko w pierwszej serii, ale rewelacyjna odpowiedź Graneruda w drugiej – 133 m i najdłuższy skok konkursu – spowodowała, że 71. TCS zapewne będzie miał nowego mistrza.
Transmisje telewizyjne 5 i 6 stycznia ze skoczni im. Paula Ausserleitnera w Eurosporcie 1 i TVN.
Pierwsza seria zapowiedziała te emocje: Kubacki, wyraźnie obojętny wobec wiatru wiejącego złośliwie w plecy i belki obniżonej dla trzech par kończących rywalizację, objął prowadzenie z zauważalną przewagą nad Anże Laniskiem i Kamilem Stochem. Skoczył pięknie, swobodnie i jeszcze skorzystał na przelicznikach.
Warto było chwycić kalkulator i wyliczyć, że Halvor Egner Granerud stracił w tej serii aż 12,8 punktu do Polaka (Norweg był szósty, wyprzedzali go także Stefan Kraft i Marius Lindvik)) więc jego przewaga w całym turnieju w jednej chwili zmalała do 14 punktów. Trochę przygaszone po dwóch konkursach marzenia o drugim Złotym Orle dla Kubackiego nagle wróciły. Odrodzenie Stocha, widziane już w kwalifikacjach i podczas treningów w Innsbrucku, też musiało się podobać.