– Trzeba jak najszybciej zapomnieć o wygranej z Serbami sprzed kilku dni. W minioną niedzielę spuściliśmy im lanie, ale teraz to będzie zupełnie inny mecz i zupełnie inna będzie motywacja rywali – ostrzega Andrzej Kowal, trener Asseco Resovii Rzeszów. Jednocześnie podkreśla, że tym razem to Polacy będą faworytami.
Serbia zaczyna trzecią część mistrzowskiego turnieju od spotkania z Włochami (mecz zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety), więc nie można wykluczyć, że nasi siatkarze staną do walki z rywalem, który gra o być albo nie być.
Poprzednie mistrzostwa świata, rozgrywane w Polsce, były dla Serbów nieudane – zajęli dopiero 15. miejsce, w efekcie czego pracę stracił trener Igor Kolaković. Zastąpił go jeden z niegdyś najlepszych rozgrywających świata, mistrz olimpijski z Sydney, a później szkoleniowiec włoskich klubów, Nikola Grbić. Twardy facet z zasadami, a przy tym spokojny i stonowany. – Nigdy nie przegrałem celowo meczu, zawsze robię to, co uważam za najlepsze dla mojej drużyny – powiedział „Przeglądowi Sportowemu”, gdy pojawiły się głosy, że Serbowie sprezentowali nam zwycięstwo w Warnie.
Serbowie potrafią grać w siatkówkę na najwyższym poziomie, choć nigdy nie zdobyli mistrzostwa świata. Udowadniali to w ostatnich latach wielokrotnie, chociażby wtedy, gdy wygrywali – już z Grbiciem na ławce – po raz pierwszy w historii Ligę Światową, albo gdy przed rokiem zdobywali brązowy medal mistrzostw Europy. Na tych mistrzostwach, w fazie grupowej, pokonali z kolei Rosję 3:2, po dramatycznym, pełnym zwrotów akcji meczu.
Serbowie są twardzi, dumni i zawsze najlepiej grają w najtrudniejszych próbach. Mają znakomitego atakującego Aleksandara Atanasijevicia, którego w każdej chwili może zmienić niewiele gorszy Drażen Luburić. W ofensywie wspaniale spisuje się środkowy Srecko Lisinać. Niezwykle skoczny i efektownie zbijający skrzydłowy Marco Ivović, podobnie jak wyżej wymienieni koledzy, grał w PlusLidze. Luburić występował u nas krótko, bo skorzystał z dobrej finansowo oferty i poleciał do Japonii, gdy okazało się, że z przyczyn osobistych nie może tam grać Bartosz Kurek.