Raul Lozano przed wylotem do Rio de Janeiro mówił: Nie jedziemy tam wygrywać. To szansa, by w konfrontacji z najlepszymi przećwiczyć jeszcze pewne elementy.
Za trenerem Polaków ostatnio trudno trafić, bo jeszcze nie tak dawno mówił, że w tym roku walka o prawo startu w turnieju finałowym Ligi Światowej nie ma większego sensu, ale w czasie trwania rozgrywek zmienił zdanie.
Po przegranej w pierwszym meczu z USA (2:3) awans do półfinałów turnieju w Rio dawała tylko wygrana z Serbią, która rozprawiła się wcześniej z Amerykanami bez straty seta. I jak się szybko okazało, gra z nożem na gardle nie służy Polakom najlepiej.
Pierwsze dwa sety przywołały najgorsze wspomnienia. Serbowie, grając z awansem w kieszeni, robili, co chcieli. Wygrane do 16 i 18 nie pozostawiały złudzeń, kto w tej konfrontacji jest lepszy. Trzeci set dawał nadzieję na korzystne rozstrzygnięcie, ale na tym się skończyło. Rywale już bez swych asów wygrali 25:21.
Polacy grali z Serbią bez Łukasza Kadziewicza, który doznał kontuzji w drugim secie meczu z USA. Badania, jakim poddano polskiego środkowego, szybko pozwoliły ustalić przyczynę bólu.