Tę decyzję ogłosił szef Światowej Federacji Siatkarskiej (FIVB) Meksykanin Ruben Acosta. - Fakt, że mistrzostwa świata odbędą się w Polsce to duży krok naprzód dla światowej siatkówki - powiedział Acosta. - W 2014 roku siatkówka może być sportem popularniejszym od piłki nożnej - dodał.

W nocy w jednym w warszawskich hoteli Acosta spotkał się m.in. z Zygmuntem Solorzem, właścicielem Polsatu, wicepremierem rządu Grzegorzem Schetyną i ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim.

- Choć to Polski Związek Piłki Siatkowej uczestniczył w negocjacjach, my też jesteśmy stroną w umowie - zdradza Gazecie Wyborczej Marian Kmita, szef sportu w Polsacie. - Nabyliśmy wyłączne prawa telewizyjne i marketingowe do tej imprezy na cały świat. Zapłaciliśmy dużo, niemal tyle, ile za ostatnie Euro 2008. To jedna z najważniejszych imprez w historii naszej stacji. Zrobiliśmy to, bo inwestujemy w siatkówkę od lat.

Gdyby Polsat nie wyłożył pieniędzy, mundialu nie byłoby w Polsce. Ale to nie wszystkie koszty, które poniesie stacja Solorza. Będzie musiała obsłużyć telewizyjnie imprezę dla całego świata - 96 meczów, każdy za około 70 tys. zł. W sumie blisko 7 mln zł.

Organizacja tak wielkiej imprezy przez stację telewizyjną to ewenement w światowym sporcie. Wyjąwszy siatkówkę, gdzie największy biznes kręci się właśnie wokół praw telewizyjnych. Z tego żyje światowa federacja, która kilka miesięcy temu kupiła i odrestaurowała z bizantyjskim rozmachem wielki pałac z gigantycznym ogrodem w Lozannie, adaptując go na swoją siedzibę.