Polacy opuszczali w sobotę hotel Sporting na raty. Najpierw wczesnym rankiem wyjechała pierwsza grupa, później druga. Nie tak miały wyglądać te mistrzostwa, w najczarniejszych snach nikt nie przypuszczał, że pojedziemy do domu razem z Meksykiem i Kamerunem.
Marcin Możdżonek i Bartosz Kurek mówią, że to nie system rozgrywek jest winien temu, iż Polacy odpadli tak wcześnie, tylko słaba gra. Mają rację, ale nie do końca.
To właśnie idiotyczny system wykoślawił te mistrzostwa. Gdyby Polacy zagrali z Bułgarią najlepiej, jak potrafią, i wygrali bez straty seta, też by odpadli. Brazylia zrobiła bowiem wszystko w swym ostatnim meczu, by przegrać i nie trafić do grupy z Kubą, której uległa na początku turnieju.
W piłce nożnej, gdy zawodnik symuluje faul, może zostać ukarany czerwoną kartką i wyrzucony z boiska. W innych dyscyplinach sportu sędzia ma prawo zdyskwalifikować tego, który unika walki. A tu chory system nagradza oszustów awansem do łatwiejszej grupy. W meczu Brazylia – Bułgaria publiczność gwizdała na canarinhos od drugiego seta, kiedy nie było już żadnych wątpliwości co do intencji najlepszej drużyny świata.
Trener Bernardo Rezende nie wystawił do tego spotkania swojego jedynego rozgrywającego Bruno. Siedział on z boku i przyglądał się, jak nieudolnie wystawia piłki atakujący Theo.