Faworytami półfinałów w Tokio są Brazylia i Rosja. Ta pierwsza nawet w osłabionym składzie gra wspaniale. Nie widać braku przyjmujących Pauli Pequeno i Mari Steinbreher, które przed mistrzostwami doznały kontuzji.
Natalia Pereira, która je zastąpiła, pięć lat temu zdobyła mistrzostwo świata kadetek, dwa lata później mistrzostwo świata juniorek, a teraz ma szansę zdobyć tytuł wśród seniorek. Obok Sheili Castro jest najlepiej punktującą zawodniczką w drużynie canarinhos.
Rosjanki grają jeszcze lepiej niż cztery lata temu, gdy wygrywały z Brazylią mecz o złoty medal. Dmitrij Kuzjutkin pokazał, że rosyjski trener też może dobrze przygotować zespół pełen gwiazd. Nikt nie ma tak wysokiej i tak doświadczonej drużyny jak Rosja. Jekatierina Gamowa i Lubow Sokołowa mają wsparcie w Tatianie Koszelewej i młodej rozgrywającej Jewgieni Starcewej, bardzo dobrze spisuje się libero Swietłana Kriuczkowa.
Ale drużyna Kuzjutkina musi najpierw pokonać Amerykanki, które skaczą w ataku pod sufit i pójdą za sobą w ogień. Mając w składzie najlepszą libero tych mistrzostw Stacy Sykorę i najlepszą przyjmującą Tom Logan, są w stanie sprawić Rosjankom sporo kłopotów. Tym bardziej że ich trenerem jest Hugh McCutcheon nazywany cudotwórcą.
Dziewiąte miejsce w mistrzostwach świata Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej (FIVB) wycenia wyżej (40 pkt do rankingu) niż złoty medal mistrzostw Europy (30 pkt). Jest więc o co się bić w perspektywie kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Londynie. Holandia, z którą Polska grała wczesnym rankiem (4.30) w sobotę, to rywal znany i niewygodny.