Jacek Nawrocki, trener Skry Bełchatów, która straciła szansę na udział w tym turnieju, przegrywając złotego seta w Kazaniu, mówi, że takie drużyny jak Trentino i Zenit wygrałyby z każdą reprezentacją na świecie. Tylko Brazylia mogłaby się im oprzeć.
Siatkarze z Trydentu ostatnio dwukrotnie wygrywali klubowe mistrzostwa świata i Ligę Mistrzów. W Bolzano to oni będą pierwszym rywalem Jastrzębskiego Węgla, który w PlusLidze walczy o miejsca 7 – 10, a jego udział w Final Four jest sensacją.
W drugim półfinale Zenit zmierzy się z Dynamem Moskwa i w tym spotkaniu trudno wskazać faworyta, choć wydaje się, że więcej atutów ma zespół z Kazania. Wartość dodana w tej drużynie to znakomici Amerykanie, szczególnie rozgrywający Lloy Ball i skrzydłowy William Priddy, oraz rosyjski atakujący Maksym Michajłow, wspierani przez doświadczonego Siergieja Tietuchina. Po drugiej stronie siatki też nie zabraknnaie wielkich nazwisk (Brazylijczyk Amaral Dante, Rosjanie Siergiej Grankin, Roman Jakowlew, Aleksiej Kazakow). Spotkanie finałowe i mecz o trzecie miejsce rozegrane zostaną w niedzielę.
Włoch Lorenzo Bernardi, trener Jastrzębskiego Węgla, jedzie do Bolzano bez presji. Jego drużyna osiągnęła w LM więcej, niż oczekiwano, ale jeden z najlepszych siatkarzy w historii liczy, że to nie koniec dobrej passy.
– Jeśli grasz bez obciążenia psychicznego, to wszystko jest możliwe. Cuda też. Mamy dobrych zawodników. Jeśli Mitja Gasparini (słoweński atakujący z Jastrzębia – przyp. red.) będzie miał swój dzień, to wszystko jest możliwe. Ale Trentino jest gospodarzem i nie wyobraża sobie porażki – mówił przed wylotem do Włoch Bernardi.