Korespondencja z Gdańska
– Rozbiliście nas atakiem. My zagraliśmy bardzo źle – mówił po kolejnej porażce z polskimi siatkarzami Javier Weber, trener drużyny, która na turnieju w Ergo Arenie zebrała najwięcej komplementów.
To przecież o Argentyńczykach mówił Andrea Anastasi, włoski trener polskich siatkarzy, że grają najładniej ze wszystkich. Chwalił ich bardziej od swoich brazylijskich gwiazd Bernardo Rezende. Ale gdy przyszło bić się o podium, z tych młodych chłopców zeszło powietrze.
– Taktycznie zagraliśmy bez zarzutu – powiedział „Rz" Radosław Panas, jeden z asystentów Anastasiego. Celowaliśmy mocną zagrywką w Rodrigo Quirogę, by nie mógł przyjmować palcami. Odpuszczaliśmy też pierwsze tempo, a przy kontrach nasi zawodnicy mieli pilnować Facundo Conte i Federico Pereyrę – tłumaczył Panas.
Pierwszy set trwał 22 minuty, cudowne dzieci Webera zdobyły tylko 18 punktów. Bartosz Kurek tym razem miał solidne wsparcie w Jakubie Jaroszu. Na dziewięć punktów Kurka w pierwszym secie (58 proc. skuteczności) i sześć Jarosza (75 proc.) rywale nie znaleźli odpowiedzi. W drugim secie losy wygranej ważyły się jednak do końca, dopiero Jarosz pewnym atakiem skończył tę partię.