W półfinale Polska gra z Włochami

Siatkarskie Mistrzostwa Europy: Półfinał Polska – Włochy na początek gry o medal

Publikacja: 17.09.2011 02:20

W ostatnich latach w Wiedniu nie wygrywali ani polscy piłkarze ręczni, ani nożni. Oby siatkarzom pos

W ostatnich latach w Wiedniu nie wygrywali ani polscy piłkarze ręczni, ani nożni. Oby siatkarzom poszło lepiej

Foto: PRESSFOCUS/newspix.pl

Andrea Anastasi, włoski trener polskich siatkarzy, nie ukrywa, że Wiedeń przywołuje u niego miłe wspomnienia. W 1999 roku poprowadził tam włoską reprezentację do zwycięstwa w finale z Rosją.

– Wtedy wygrywaliśmy z łatwością, teraz faworytem turnieju są Rosjanie. Jeszcze rok temu byli inną drużyną, teraz przypominają boksera wagi ciężkiej, który nokautuje lżejszych rywali. Nie mają słabych punktów, są najmocniejsi, ale w siatkówce, na szczęście, nie trzeba być perfekcyjnym, żeby wygrywać.

By walczyć o złoto z Polską lub Włochami, Rosjanie muszą w sobotnim półfinale pokonać Serbów.

Zagrywka i blok

Dwa ostatnie mecze, w tegorocznym finale Ligi Światowej i Memoriale Wagnera, Polacy przegrali wyraźnie, ale na igrzyskach w Pekinie (2008) i mistrzostwach Europy w Moskwie (2007) dopiero w tie-breaku.

Ostatni raz w imprezie mistrzowskiej rangi pokonaliśmy Włochów w 2002 roku w Argentynie. Oni bronili wtedy mistrzostwa świata, więc porażka z Polską była sensacją. Ale w mniej znaczących turniejach i meczach towarzyskich porażki zdarzały się im częściej.

Za czasów Daniela Castellaniego Polacy pokonali Włochów w Memoriale Wagnera (2009), a wcześniej wygrali z nimi w meczu towarzyskim w Mantui. Cenna była też wygrana w turnieju przedolimpijskim w Izmirze (2008), gdy trenerem Polaków był Raul Lozano, a Włochów Anastasi.

Włosi, którzy długo rządzili siatkówką (w latach 90. trzy razy byli mistrzami świata), ostatni liczący się sukces odnieśli w 2005 roku, wygrywając mistrzostwa Europy w Rzymie. Później już nie stali na podium, zajęli czwarte miejsce na igrzyskach w Pekinie i w ubiegłorocznych mistrzostwach świata, których byli gospodarzami.

W tym turnieju na razie wygrali z Belgią 3:1, Finlandią 3:1 i w ćwierćfinale raz jeszcze z Finami 3:1. W fazie grupowej przegrali z Francją 2:3. O sile włoskiej drużyny stanowią Cristiano Savani, Ivan Zajcew, Michał Łasko (syn mistrza olimpijskiego z Montrealu Lecha Łaski), Dragan Travica i doświadczony środkowy Luigi Mastrangelo. – Atutem Włochów jest zagrywka i blok. Są do każdego meczu dobrze przygotowani taktycznie – mówi Krzysztof Ignaczak, libero naszego zespołu.

Potwierdza to Oskar Kaczmarczyk – statystyk polskiej reprezentacji. – W lipcu w Gdańsku rozstrzelali nas serwisem, ale taka skuteczność zagrywki nie trafia się często. Kluczowa jest też postawa Savaniego. Jeśli ma swój dzień, trudno go zatrzymać.

Syn Wiaczesława

We włoskiej drużynie specjalistów od posyłania serwisowych bomb jest kilku. Zajcew, syn Wiaczesława, słynnego rozgrywającego z byłego ZSRR, potrafi regularnie bombardować rywali piłkami pędzącymi z szybkością prawie 130 m/godz.

W naszej drużynie podobną zagrywką mogą odpowiedzieć tylko Michał Kubiak i Bartosz Kurek oraz Michał Ruciak i Jakub Jarosz, jeśli akurat są na boisku. Reszta będzie nękała rywali tzw. flotem, czyli szybującym serwisem taktycznym.

– Najważniejsza jest cierpliwość. Nawet największa kanonada kiedyś się kończy – mówi Łukasz Żygadło, który od lat gra we włoskiej Serie A i zna naszych sobotnich rywali. – Są pewni siebie, przekonani o własnej wyższości, ale to może ich zgubić. Będziemy grać swoje i powinno być dobrze – mówi rozgrywający Volleyu Trentino.

Optymistą jest też Kubiak, który wielokrotnie udowodnił, że nie ma kompleksów. – Dziś w siatkówce najważniejsza jest zagrywka. Bez niej nie masz czego szukać na najwyższym szczeblu.

Andrea Anastasi jako trener zdobył już dwa złote medale mistrzostw Europy z dwoma reprezentacjami. W 1999 roku z Włochami i w 2007 roku z Hiszpanią. Ten drugi sukces przeszedł do historii, wygrana Hiszpanów z Rosjanami w Moskwie była sensacją. Gdyby teraz Anastasi sięgnął po trzecie złoto z Polską, ustanowiłby rekord trudny do pobicia, ale aż strach tak odważnie marzyć.

Janusz Pindera z Wiednia

>Sobota Półfinały: • Polska – Włochy (15.00, Polsat, Polsat Sport) • Serbia – Rosja (18.00, Polsat Sport).

>Niedziela • mecz o 3. miejsce (15.00, Polsat Sport) • finał (18.00, Polsat Sport). Mecze Polaków transmitowane są również w Polsacie.

Andrea Anastasi, włoski trener polskich siatkarzy, nie ukrywa, że Wiedeń przywołuje u niego miłe wspomnienia. W 1999 roku poprowadził tam włoską reprezentację do zwycięstwa w finale z Rosją.

– Wtedy wygrywaliśmy z łatwością, teraz faworytem turnieju są Rosjanie. Jeszcze rok temu byli inną drużyną, teraz przypominają boksera wagi ciężkiej, który nokautuje lżejszych rywali. Nie mają słabych punktów, są najmocniejsi, ale w siatkówce, na szczęście, nie trzeba być perfekcyjnym, żeby wygrywać.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia