Rozgrzewka przed Londynem

Dziś w Sofii zaczyna się finał Ligi Światowej. Polacy w czwartek grają z Brazylią, już piąty raz w tym roku

Publikacja: 04.07.2012 00:38

Bartosz Kurek był jednym z najlepszych polskich zawodników w fazie grupowej. Chwalił go nawet trener

Bartosz Kurek był jednym z najlepszych polskich zawodników w fazie grupowej. Chwalił go nawet trener Brazylijczyków Bernardo Rezende

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

W ostatnich latach ten, kto wygrał Ligę Światową, zakładał potem na szyję złoty medal olimpijski: w 2008 roku byli to Amerykanie, a cztery lata wcześniej Brazylijczycy.

Zdecydowanego faworyta nie widać: Brazylijczycy nie wrócili do wysokiej formy, Bułgarzy się kłócą, a Kubańczycy czasami zawodzą – na igrzyska nie zdołali się zakwalifikować.

Przed odlotem do Bułgarii zawodnicy i trener Andrea Anastasi zapowiadali, że jadą po zwycięstwo. Po trzech wygranych (w czterech spotkaniach) z Brazylią w grupie eliminacyjnej trudno się dziwić tym deklaracjom.

Wątpiących powinien przekonać ostatni mecz obu drużyn w Tampere, który decydował o pierwszym miejscu w grupie A. W drużynie Bernardo Rezende byli już wtedy wszyscy najlepsi: Murilo, Leandro Vissotto i Giba, a było to najłatwiejsze z trzech polskich zwycięstw (3: 1). Polacy awansowali do Final Six bezpośrednio, a Brazylijczycy musieli czekać, czy wystarczy im punktów, by zakwalifikować się z drugiego miejsca. W Sofii obie drużyny spotkają się ponownie.

– To może być klucz do turnieju i trochę się obawiam tego meczu. Mam nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja z mistrzostw świata 2010 roku, gdy w pierwszej fazie graliśmy znakomicie, a potem gładko przegraliśmy z Brazylią i drużyna się rozsypała – mówi „Rz" Sebastian Świderski, były reprezentant Polski, a obecnie trener.

Potem na Polaków czekać będą Kubańczycy, którzy w walce o Final Six pokonali Rosjan i Serbów. Turniej w Sofii będzie dla nich najważniejszy w tym roku i zrobią wszystko, żeby zostały im po nim dobre wspomnienia.

– Oczywiście, grupa Polaków wydaje się trudniejsza, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jeśli z niej wyjdziemy, to w półfinale trafimy na teoretycznie łatwiejszego rywala i będzie szansa na poprawienie osiągnięcia z zeszłego roku, gdy zajęliśmy trzecie miejsce – zauważa Świderski.

W drugiej grupie zagrają gospodarze, mistrzowie olimpijscy Amerykanie i debiutujący w finałach Niemcy. Obecność tych ostatnich to zaskoczenie. W zeszłym roku, jeszcze pod wodzą Raula Lozano, przegrali wszystkie mecze w mistrzostwach Europy, a prezes niemieckiej federacji Guenter Hamel mówił o braku zaufania między trenerem a zawodnikami.

Argentyńczyk został zwolniony, a jego następca Vital Heynen szybko stworzył groźną drużynę, która zakwalifikowała się na igrzyska. – Podobnie było w Polsce, gdzie Daniel Castellani przejął rozbitą grupę po Raulu Lozano i niedługo później zdobył mistrzostwo Europy. Niemcy od dawna mieli znakomitych zawodników, trzeba było ich tylko odpowiednio połączyć – mówi „Rz" Świderski.

Kłopoty, które dotknęły Niemców, to jednak i tak lekkie zawirowania w porównaniu do tego, co dzieje się w Bułgarii.

Prezes federacji Danczo Lazarow pokłócił się z trenerem Radostinem Stojczewem. Selekcjoner podał się do dymisji, ale wrócił na kilka meczów, bo następcy nie udało się znaleźć, a na początku czerwca były eliminacje olimpijskie.

Stojczew wywalczył awans i odszedł, a razem z nim największa gwiazda zespołu Matej Kazijski, któremu nie podobał się potencjalny następca – Martin Stojew (Płamen Konstantinow i Silvano Prandi odmówili). Ostatecznie kadrę przejął Najden Najdenow, ale po igrzyskach prawdpodobnie zostanie wybrany nowy trener.

Program Final Six:

Środa:

Kuba – Brazylia (16.30), Bułgaria – Niemcy

Czwartek:

Polska – Brazylia (16.30), Niemcy – USA (19.45)

Piątek:

Polska – Kuba (16.30), USA – Bułgaria.

Sobota:

półfinały (16.30 i 19.45).

Niedziela:

mecz o 3. miejsce (16.30) i finał (19.45).

Wszystkie spotkania pokaże Polsat Sport.

W ostatnich latach ten, kto wygrał Ligę Światową, zakładał potem na szyję złoty medal olimpijski: w 2008 roku byli to Amerykanie, a cztery lata wcześniej Brazylijczycy.

Zdecydowanego faworyta nie widać: Brazylijczycy nie wrócili do wysokiej formy, Bułgarzy się kłócą, a Kubańczycy czasami zawodzą – na igrzyska nie zdołali się zakwalifikować.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia