Dobra zabawa to podstawa

AZS Politechnika Warszawska w tym sezonie PlusLigi pokazuje, że biednych stać na dobrą atmosferę i dobrą grę. Stołeczni kibice to docenili.

Publikacja: 29.11.2012 00:53

Dobra zabawa to podstawa

Foto: ROL

Można mieć pieniądze i nie mieć sukcesów. Można nie mieć pieniędzy i mieć sukcesy, oczywiście na miarę możliwości. W PlusLidze, napędzanej węglem brunatnym (Skra Bełchatów), węglem kamiennym (Jastrzębski Węgiel), ropą naftową (Lotos Trefl Gdańsk), azotem (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle) albo programowanej na sukces (Asseco Resovia) nie jest łatwo wystawić głowę ponad siatkę.

Sebastian Świderski, drugi trener ZAKSY, mówił „Rz" przed sezonem, że boi się przepaści między bogatymi a biednymi.

U tych najbogatszych grają gwiazdy, reprezentanci Polski i innych silnych siatkarsko krajów: Włoch, Holandii, Francji czy Niemiec. Ci najbiedniejsi łatają skład, szukając zawodników w niższych klasach albo Młodej PlusLidze. Jak nie ma pieniędzy, to trzeba nadrabiać miną. Gdzieś pomiędzy tymi dwiema skrajnościami jest AZS Politechnika. Nie tak zupełnie bez pieniędzy (bo pensje wypłacane są na czas), ale na pewno nie bogata.

W Politechnice nikt się nie nadyma, bo sukces, tak jak przyszedł szybko i niespodziewanie, tak samo może odejść. Drużyna Jakuba Bednaruka po świetnym początku (zwycięstwa m.in. z bogatymi Jastrzębskim Węglem oraz Delectą) przegrała z Lotosem Trefl Gdańsk i mistrzem Resovią. – Teraz nas wszyscy klepią po plecach, ale później, jak się spada, to nikt nie łapie – mówi „Rz" prezes AZS Politechniki Jolanta Dolecka.

Papierowy tygrys

A trener Bednaruk dodaje z humorem: – Jesteśmy klepani po plecach, ale po kilku porażkach z rzędu mogą zacząć mówić, że ryczał papierowy tygrys – mówi i się uśmiecha.

Wie dobrze, że niewiele brakowało, a zespół mógłby przestać istnieć. W sierpniu miał tylko jednego atakującego, a zawodników musiał szukać głównie w niższych ligach. To niemal cud, że udało się zebrać taką drużynę. Są w niej doświadczeni byli reprezentanci Polski: Marcin Nowak i Grzegorz Szymański, sklejający karierę po kontuzjach Paweł Siezieniewski czy młodzi i głodni sukcesów Fabian Drzyzga i Krzysztof Wierzbowski.

Prezes Dolecka cieszy się zwłaszcza z pozyskania Drzyzgi, najzdolniejszego rozgrywającego młodego pokolenia. – Ma silny charakter, wokół niego tworzy się drużyna. Poza tym to jest warszawiak. Doskonale się dogaduje ze starszymi zawodnikami, Marcin Nowak mówi, że przypomniał sobie młodość .

To naprawdę sukces, że udało się go namówić do gry. W zeszłym sezonie był jeszcze zawodnikiem Wkręt-metu Częstochowa, ale szukał nowych wyzwań. Mógł iść do któregoś z zespołów wielkiej czwórki, ale tam byłby raczej skazany na rolę rezerwowego, a w jego wieku najważniejsza jest gra. Nawet za mniejsze pieniądze.

Teraz rządzi w Politechnice i pewnie niedługo przypomni sobie o nim selekcjoner reprezentacji Andrea Anastasi. Przy okazji Drzyzga może korzystać z rad trenera Bednaruka, kiedyś świetnego rozgrywającego (grał m.in. w mistrzu Włoch Trentino). Są nawet trochę do siebie podobni, dobrze się ich słucha, mają swoje zdanie.

– Jakub jako trener to jest trochę mój pomysł. Gdy jeszcze grał w Treflu, powiedziałam półżartem, że jak zrobi licencję, to go wezmę do siebie. Najpierw został asystentem Radosława Panasa, a po jego odejściu nie wahałam się nawet chwili – mówi prezes Dolecka.

Dobry humor i wzajemne zrozumienie to jest dewiza Bednaruka. Gdy zaczynali wygrywać, mówił, że jego zawodnicy mają się po prostu bawić siatkówką. Kiedy zaczęli za bardzo myśleć o tym, że mogą zostać liderem, przegrali z Lotosem Trefl. Choć prawda jest też taka, że akurat przed tym spotkaniem rozchorowali się i szkoleniowiec, i kapitan zespołu Marcin Nowak.

Auta, kobiety i żele

Ale trener nie robił z tego tragedii. – Mam nadzieję, że poszli po spotkaniu z kibicami na piwo – mówił „Rz". To też jest element tradycji i budowania drużyny. Siatkarze mieszkają blisko siebie, znają swoje rodziny, widują się nie tylko na hali treningowej. Grają w bilard albo kręgle. – Rozmawiamy o kobietach, samochodach i żelu do włosów – śmieje się Bednaruk.

Tak może by nie było, gdyby Politechnika była klubem gwiazdorskim, z wielkimi pieniędzmi. Ale nie jest.

Na każdym meczu jest za to pełna hala i głośny doping. Ale pieniędzy od tego nie przybywa. – Na biletach nie zarabiamy wcale dużo, bo sporo wejściówek rozdajemy, jest dużo biletów ulgowych – mówi prezes Dolecka. – Brakuje firm, które chciałyby się zaangażować w siatkówkę w stolicy, czujących związek z Warszawą, takich jak PGE w Bełchatowie, kopalnia w Jastrzębiu czy Asseco w Rzeszowie. Nieraz słyszę od przedstawicieli firm zachodnich, że ich właściciele nie są zainteresowani inwestowaniem w polski sport.

Miasto pomaga, ale też nie tak bardzo, jak można by się spodziewać. Politechnika wygrywa przetargi na promocję miasta przez siatkówkę i dostaje za to niewiele ponad 400 tys. złotych za sezon. Białystok swoim siatkarkom płaci za to samo 750 tys. złotych.

Starcza na zapłacenie za Arenę Ursynów, bo Torwar jest już za drogi i wynajmuje się go tylko na hitowe pojedynki. Politechnika ma budżet na poziomie 2 mln 400 tys. złotych, ale jak dobrze pójdzie, to w styczniu podpisze umowę ze sponsorem na kilka sezonów. Do tego czasu w stolicy najważniejsza pozostanie dobra zabawa.

9.kolejka

AZS Politechnika Warszawska – Skra Bełchatów 3:2 (28:26, 25:22, 19:25, 16:25, 15:12); Delecta Bydgoszcz – Indykpol AZS Olsztyn 3:1 (20:25, 27:25,  25:19, 25:19); Wkręt-met Częstochowa – Jastrzębski Węgiel 0:3 (16:25, 18:25, 17:25); Effector Kielce – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (20:25, 17:25, 23:25). Mecz: Lotos Trefl Gdańsk – Asseco Resovia odbędzie się dziś.

Tabela

1. ZAKSA    9    23    26:9

2. Politechnika    9    18    21:14

3. Skra    9    18    22:15

4. Delecta    9    18    21:15

5. Jastrzębie    9    17    19:12

6. Resovia    8    15    19:11

7. Effector    9    9    12:18

8. Trefl    8    6    9:21

9. Indykpol    9    5    8:23

10. Częstochowa    9    3    7:26

Można mieć pieniądze i nie mieć sukcesów. Można nie mieć pieniędzy i mieć sukcesy, oczywiście na miarę możliwości. W PlusLidze, napędzanej węglem brunatnym (Skra Bełchatów), węglem kamiennym (Jastrzębski Węgiel), ropą naftową (Lotos Trefl Gdańsk), azotem (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle) albo programowanej na sukces (Asseco Resovia) nie jest łatwo wystawić głowę ponad siatkę.

Sebastian Świderski, drugi trener ZAKSY, mówił „Rz" przed sezonem, że boi się przepaści między bogatymi a biednymi.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia