Można mieć pieniądze i nie mieć sukcesów. Można nie mieć pieniędzy i mieć sukcesy, oczywiście na miarę możliwości. W PlusLidze, napędzanej węglem brunatnym (Skra Bełchatów), węglem kamiennym (Jastrzębski Węgiel), ropą naftową (Lotos Trefl Gdańsk), azotem (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle) albo programowanej na sukces (Asseco Resovia) nie jest łatwo wystawić głowę ponad siatkę.
Sebastian Świderski, drugi trener ZAKSY, mówił „Rz" przed sezonem, że boi się przepaści między bogatymi a biednymi.
U tych najbogatszych grają gwiazdy, reprezentanci Polski i innych silnych siatkarsko krajów: Włoch, Holandii, Francji czy Niemiec. Ci najbiedniejsi łatają skład, szukając zawodników w niższych klasach albo Młodej PlusLidze. Jak nie ma pieniędzy, to trzeba nadrabiać miną. Gdzieś pomiędzy tymi dwiema skrajnościami jest AZS Politechnika. Nie tak zupełnie bez pieniędzy (bo pensje wypłacane są na czas), ale na pewno nie bogata.
W Politechnice nikt się nie nadyma, bo sukces, tak jak przyszedł szybko i niespodziewanie, tak samo może odejść. Drużyna Jakuba Bednaruka po świetnym początku (zwycięstwa m.in. z bogatymi Jastrzębskim Węglem oraz Delectą) przegrała z Lotosem Trefl Gdańsk i mistrzem Resovią. – Teraz nas wszyscy klepią po plecach, ale później, jak się spada, to nikt nie łapie – mówi „Rz" prezes AZS Politechniki Jolanta Dolecka.
Papierowy tygrys
A trener Bednaruk dodaje z humorem: – Jesteśmy klepani po plecach, ale po kilku porażkach z rzędu mogą zacząć mówić, że ryczał papierowy tygrys – mówi i się uśmiecha.