Po dwóch porażkach z Brazylią w Warszawie (1:3) i w Łodzi (2:3) Polacy zajmują ostatnie miejsce w grupie A z jednym punktem, ale rozegrali mniej meczów niż większość rywali. Tydzień temu, podobnie jak Bułgarzy, mieli wolne.

– Przez kilka dni zgrupowania w Spale pracowaliśmy nad poprawą obrony i kontrataku oraz zagrywką – tłumaczy libero Krzysztof Ignaczak, którego w spotkaniach z Brazylią zastępował udanie Paweł Zatorski (do Francji nie poleciał). – Limit porażek już wyczerpaliśmy. Teraz czas na wygrywanie – dodaje Zbigniew Bartman.

Francuzi też pozostają bez zwycięstwa, w czterech meczach zdobyli o punkt więcej niż Polacy: dwukrotnie przegrali u siebie z Bułgarią, dwa razy nie poradzili sobie z Amerykanami na wyjeździe.

– Mieliśmy zły start, ale nie patrzę na to jak na katastrofę – mówi trener Francji Laurent Tillie. – To frustrujące, gdy widzi się, jak starania chłopaków idą na marne.  Mam młody zespół. Każdy mecz jest dla nas okazją do nauki.

W ten weekend w polskiej grupie zagrają jeszcze Bułgaria i Argentyna (sobota i niedziela o 19). Obydwa spotkania będzie można obejrzeć w Polsacie Sport Extra. Za tydzień Polacy podejmują Argentyńczyków w Bydgoszczy i w Gdańsku, za dwa Amerykanów w Katowicach i we Wrocławiu, a za trzy – na zakończenie rundy interkontynentalnej – jadą do Warny na mecz z Bułgarią. Do turnieju finałowego w Mar del Placie (16–21 lipca) awansują z grupy A dwie najlepsze drużyny oraz gospodarz Argentyna.