Stéphane Antiga czyli piłka nie spada

Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski w piątek przedstawił dziennikarzom nowego trenera reprezentacji męskiej. Stéphane Antiga przedstawił się także sam: z pogodą ducha, wiarą w sukces i prawie po polsku

Aktualizacja: 25.10.2013 18:40 Publikacja: 25.10.2013 18:05

Stéphane Antiga czyli piłka nie spada

Foto: PAP

Pierwszy oficjalny kontakt mediów z nowym trenerem odbył się na warszawskim Ursynowie, w klubie „Volley-Bajka". Salka dość mała, w dodatku wypełniona siatkarskimi pamiątkami od ścian po sufit (dosłownie), a ciekawych Antigi-trenera przyszło dużo.

Wszyscy wyszli raczej zadowoleni. Kameralny ścisk ma swoje zalety, bohater był na wyciągnięcie kamery i mikrofonu, na razie chyba nie wie czym to grozi, więc każdy kto chciał, wysłuchał i zobaczył i sfotografował Antigę z bliska.

Pierwsze wrażenie jest takie, że trener jest trochę oszołomiony swą nominacją. Drugie, że nie jest łatwo wyprowadzić go z równowagi. Trzecie, że wie, iż porwał się na wielkie zadanie, ale tak dokładnie to jeszcze nie wie, co go czeka.

Jedno wiadomo na pewno – bariery językowej nie będzie. Stéphane Antiga po latach spędzonych nad Wisłą mówi dość składnie w języku prezesa Przedpełskiego, codziennie uczy się nowych wyrazow, a jak ich brakuje, przechodzi gładko na angielski (z francuskim akcentem). – Mogę mówić po polsku, francusku, angielsku, hiszpańsku, włosku, to w zasadzie nieważne. Ważna jest właściwa komunikacja z zawodnikami, żeby zrozumieli o czym mówię – powiedział „Rz".

Od drobnych gaf po polsku na razie się nie uchroni, ale przecież wszyscy świetnie wiedzieli o co chodzi, gdy mówił w swej młodej polszczyźnie: – W klubie była duża niespodzianka oczywiście, a potem duża gratulacja. To jest trochę delikatny ten moment, ale będę pracować, grać i dam radę. Decyzja była trudna, wszyscy mówią trzeba akceptować, ale nie było tak łatwo. Trzeba myślić dużo.

Na pewno myślał dużo, zapewniał także, że jest niezwykle zmotywowany, że to nie tylko ekscytacja nowym zadaniem, ale i honor zajmowania się kadrą Polski. Dodał, że od zawsze wiedział, iż zostanie trenerem. To był jego dalekosiężny plan na długie siatkarskie życie. O konkretach w kwestii szkolenia wypowiadał się już mniej, bo sztab trenerski dopiero się tworzy, pewne jest tylko to, że będzie w nim, jako asystent, wieloletni trener reprezentacji Francji Philippe Blain, bez jego zgody nie przyjąłby oferty PZPS. Ma się tam znaleźć miejsce także dla polskiego asystenta. – Nie wyobrażam sobie tego, że polskiej drużynie nie będzie polskiego trenera – zapewniał.

– Plan jest taki, że mamy najpierw bardzo ważne kwalifikacje do mistrzostw Europy, potem Ligę Światową, to jest doskonała forma przygotowań do mistrzostw świata, do największej siatkarskiej imprezy w Polsce – dodał. Był dobrze przygotowany na pytanie o to, co jest dla niego najważniejsze w pracy trenera. Napisał to sobie na kartce i z przepraszającym uśmiechem powoli odczytał trudne wyrazy: – Stworzyć grupę solidnych zawodników. W siatkówce od zawsze grupa jest najważniejsza. Bardzo ważne jest także: zaufanie, szacunek, pracowitość i walka o każdą piłkę. Taki byłem jako zawodnik i będę jako trener.

Prezes Przedpełski, który dzieli spore ryzyko powołania Antigi mówił, że Francuz ujął go zdaniem: – Jak gramy, to piłka nie spada. – Idea walki do upadłego o każdy punkt, gry nie tyle do końca, co do ostatecznego zwycięstwa, bardzo mi odpowiada. Bardzo bym chciał, by powtórzyła się historia z Hubertem Wagnerem. Cel mamy oczywisty – medal w mistrzostwach świata. Mamy taki potencjał, że trudno stawiać sobie inne cele. Uzgodniliśmy to ze Stéphanem, dla niego inne podejście też nie ma sensu – dodał prezes PZPS.

Widoczną cechą nowego trenera kadry jest także cierpliwość. Nie krzywił się, gdy dziennikarze prosili o kolejne nagrania po polsku (choć z angielskim szło mu łatwiej), że pytano go o reakcje żony („... Była bardziej zestresowane ode mnie") i dzieci („... W polskiej szkole już o tym rozmawiają"). Z uśmiechem odpowiadał, że nie zna jeszcze słów polskiego hymnu (ale się nauczy) i będzie śpiewał w odpowiednich chwilach, że wynegocjował kontrakt na trzy lata, bo chciałby także wystartować z Polakami w igrzyskach w Rio de Janeiro, że najwięcej zawdzięcza w siatkówce trenerowi Glennowi Hoagowi (obecnie prowadzącemu drużynę Kanady), że nie dostał nigdy propozycji objęcia stanowiska trenera reprezentacji Francji, że lubi polskie zupy, do których zaliczył cebulową i flaczki, że lubi grać w tenisa, biegał z rakietą ponad 10 lat, ale teraz nie ma czasu i z Andreą Anastasim, swym poprzednikiem (też niezłym tenisistą-amatorem), raczej już nie zagra.

– Trener to jest jednak piękna praca, zwłaszcza tutaj w Polsce. To idealne miejsce, by być szkoleniowcem - dodał na koniec, co musiało się podobać. Tylko potem wspomniał jeszcze nieśmiało: – Ten mój kontrakt nie został jeszcze oficjalnie podpisany. Jeszcze omawiamy ostatnie szczegóły...

Pierwszy oficjalny kontakt mediów z nowym trenerem odbył się na warszawskim Ursynowie, w klubie „Volley-Bajka". Salka dość mała, w dodatku wypełniona siatkarskimi pamiątkami od ścian po sufit (dosłownie), a ciekawych Antigi-trenera przyszło dużo.

Wszyscy wyszli raczej zadowoleni. Kameralny ścisk ma swoje zalety, bohater był na wyciągnięcie kamery i mikrofonu, na razie chyba nie wie czym to grozi, więc każdy kto chciał, wysłuchał i zobaczył i sfotografował Antigę z bliska.

Pozostało 90% artykułu
Siatkówka
Najpierw Chemik, potem ZAKSA. Grupa Azoty rezygnuje ze sponsorowania klubów siatkarskich
Siatkówka
PlusLiga: Jastrzębski Węgiel Mistrzem Polski. Mecz godny finału
Siatkówka
Nerwy, przepychanki, kłótnie: Zawiercie nie rezygnuje z marzeń
Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Siatkówka
Finał PlusLigi. Bywalcy kontra nowicjusze
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?