Skra mistrzem po ciosach Wlazłego

Zespół z Bełchatowa bez straty seta wygrał u siebie z Resovią i zakończył finałową rywalizację wynikiem 3:0.

Publikacja: 27.04.2014 21:31

– Wszyscy jesteśmy szczęśliwi, ja też mam swoje powody, bo ubiegły sezon był dla mnie bardzo przykry. Choć nie grałem na swojej pozycji, też mi się mocno dostało. Tym bardziej doceniam to, co osiągnąłem teraz – mówił po ostatnim meczu z Resovią Mariusz Wlazły, kapitan zwycięskiej drużyny. A debiutujący w Skrze środkowy Andrzej Wrona powiedział krótko: – Czekałem na to całe życie.

W pierwszym secie trzeciego, finałowego meczu kończącego rozgrywki PlusLigi gospodarze objęli prowadzenie 10:8 po błędzie sędziów, którzy nie zauważyli bloku po ataku Nikołaja Penczewa. Później przewaga Skry była już wyraźna, więc wynik tej partii, 25:17 podpowiadał, co będzie dalej.

W drugim secie siatkarze Resovii przez moment zobaczyli jednak światełko w tunelu. Prowadzili 18:15 i gdyby po znakomitym serwisie Jochena Schoepsa wykorzystali szansę w ataku, mieliby cztery punkty przewagi. Niestety, środkowy Grzegorz Kosok nie trafił w piłkę tak, jak chciał, być może wystawa Lukasa Tichacka nie była precyzyjna, ale stało się, punkt zdobyli gospodarze.

Od stanu 20:19 dla Resovii grał już tylko Mariusz Wlazły. Właściwie to zadawał mordercze, serwisowe ciosy. Najpierw szczęśliwie, serwisem po siatce wyrównał stan rywalizacji w drugiej partii na 20:20, ale chwilę później nie dał przyjmującemu cienia szansy. Nie pomogło doświadczenie libero Resovii, Krzysztofa Ignaczaka.

Jak piłka leci z prędkością ponad 120 km/godz. nie można nic zrobić. Do tego doszedł jeszcze błąd w ataku Dawida Konarskiego (aut) i skuteczny blok gospodarzy, którzy w ostatniej akcji tego seta zatrzymali Paula Lotmana, ale w obu tych przypadkach wszystko zaczynało się od bombowych zagrywek Wlazłego.

Trzeci set już nic nie zmienił. Resovia walczyła ambitnie, po ataku Schoepsa traciła tylko dwa punkty (15:17), ale po chwili było już 15:21 i nikt nie mógł mieć wątpliwości, jak to się skończy.

Brawo Argentyna

Wygrana Skry i ósmy tytuł mistrzowski drużyny z Bełchatowa nie jest zaskoczeniem, szczególnie po tym, co pokazała w półfinałowych meczach z Jastrzębskim Węglem, ale chyba niewielu było takich, którzy przewidywali, że w finale Resovia nie wygra nawet raz.

Tak naprawdę losy finałowej rywalizacji rozstrzygnęły się w Rzeszowie. Dwie porażki na własnym terenie w konfrontacji z tak silną Skrą nie dawały podstaw do optymizmu, choć w półfinale siatkarze z Resovii byli w podobnej sytuacji i jednak poradzili sobie z Zaksą Kędzierzyn-Koźle, grając już bez kontuzjowanego kapitana, Olega Achrema.

Ale Skra ma Wlazłego, który był nie do zatrzymania w ataku, do tego zawsze jest w stanie zbombardować przeciwników serwisem i odwrócić losy rywalizacji. To nie jest przypadek, że w finale trzykrotnie wybierano go na najlepszego zawodnika (MVP).

Wlazły nie gra jednak sam. Na lewym skrzydle jest Facundo Conte, gwiazda reprezentacji Argentyny, a rozgrywa kolejny reprezentant tego kraju Nicolas Uriarte. To on wodził w Bełchatowie za nos środkowych z Rzeszowa i dzięki temu killerzy Skry często atakowali bez bloku.

Bardzo pewnie spisywali się też nasi reprezentanci: libero Paweł Zatorski i dwaj środkowi – Andrzej Wrona i Karol Kłos. No i jeszcze ten, który poprowadzi naszą narodową drużynę, Stephane Antiga. Gdy Francuz schodził z boiska, przy stanie 24:16 w trzecim secie, wpadł w objęcia Miguela Angela Falaski, swego przyjaciela, nie tak dawno partnera z parkietu, gdy ten jeszcze był rozgrywającym w Bełchatowie.

Zwycięzców w tej drużynie jest wielu, zaczynając od prezesa Konrada Piechockiego, który zdecydował się na rewolucyjne rozwiązania. Wybór Falaski był ryzykowny, bez dwóch zdań. Antiga jako trener reprezentacji Polski i wciąż grający zawodnik Skry to też rozwiązanie unikatowe w skali światowej.

Kontrakt z kontuzjowanym Conte, który w Bełchatowie dochodził do zdrowia i odwdzięczył się w fazie finałowej z nawiązką, również wymagał odwagi. I tak można jeszcze o Skrze pisać długo. Grali pod presją, bo srebrny medal byłby dla nich porażką. A przecież to, co pokazywali w sezonie zasadniczym, nie dawało podstaw, by sądzić, że w fazie finałowej rozbiją rywali tak zdecydowanie.

Można ?zgasić światło

Dla Resovii to bolesna porażka. Nie pomógł wielki budżet i szeroki, wyrównany skład. Koncepcja trenera Kowala wraz z porażkami ze Skrą też legła w gruzach. Cały czas zmieniał ustawienia, a ten, który często stał w kwadracie dla rezerwowych (Fabian Drzyzga), w ostatnim meczu wszedł na boisko, gdy losy finału były już praktycznie przesądzone.

Przypominają się decyzje Andrei Anastasiego, który też stawiał na innego rozgrywającego, a gdy podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy grunt palił mu się pod nogami, sięgnął po Drzyzgę.

– Oni grają jak Brazylijczycy. Można zgasić światło i tak zrobią swoje – mówił o Skrze Ryszard Bosek jeszcze przed ostatnim spotkaniem. – Duża w tym zasługa trenera Falaski. To on postawił na tych, a nie innych graczy, to on wybrał system grania, który się sprawdził.

Oby teraz reprezentacja Polski prowadzona przez Antigę grała równie ładnie i skutecznie.

Trzeci mecz finału: ?PGE Skra Bełchatów – ASSECO Resovia 3:0 (25:17, 25:20, 25:18). ?Wynik finału: 3:0 dla Skry

– Wszyscy jesteśmy szczęśliwi, ja też mam swoje powody, bo ubiegły sezon był dla mnie bardzo przykry. Choć nie grałem na swojej pozycji, też mi się mocno dostało. Tym bardziej doceniam to, co osiągnąłem teraz – mówił po ostatnim meczu z Resovią Mariusz Wlazły, kapitan zwycięskiej drużyny. A debiutujący w Skrze środkowy Andrzej Wrona powiedział krótko: – Czekałem na to całe życie.

W pierwszym secie trzeciego, finałowego meczu kończącego rozgrywki PlusLigi gospodarze objęli prowadzenie 10:8 po błędzie sędziów, którzy nie zauważyli bloku po ataku Nikołaja Penczewa. Później przewaga Skry była już wyraźna, więc wynik tej partii, 25:17 podpowiadał, co będzie dalej.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia