Otwarcie nie mogło być lepsze. Serbowie, brązowi medaliści ubiegłorocznych ME, przegrali w trzech krótkich setach. Każdy z nich trwał 25 minut. Stephane Antiga, francuski trener naszej reprezentacji, sięgnął po spodziewane rozwiązanie, wysyłając do boju Pawła Zagumnego, Michała Winiarskiego, Mateusza Mikę, Mariusza Wlazłego, Piotra Nowakowskiego i Karola Kłosa oraz Pawła Zatorskiego. Drugi z naszych libero Krzysztof Ignaczak zwycięstwo oglądał z trybun.
Serce ?chciało wyskoczyć
W takiej scenerii siatkarze jeszcze nie grali. 63 tysiące widzów na Stadionie Narodowym stworzyło niepowtarzalną atmosferę. – To był najbardziej niesamowity Mazurek Dąbrowskiego w moim życiu – powiedział później Michał Winiarski, kapitan reprezentacji. – Serce chciało wyskoczyć – to słowa Zatorskiego.
Już kilka godzin przed meczem biało-czerwony tłum sunął mostem Poniatowskiego w kierunku stadionu. Bilety rozeszły się w dwie godziny, choć nie były tanie. Ale takie sportowe święto pamięta się do końca życia. Tym bardziej że to nasza drużyna rządziła na boisku od pierwszej do ostatniej piłki. Było piękniej niż w marzeniach.
– Polacy zagrali bezbłędnie – powiedział na konferencji prasowej trener Serbów Igor Kolaković. – Odebrali nam wszystkie argumenty.
Naczynia połączone
– Decydująca była zagrywka, Polacy zupełnie wybili nią Serbów z uderzenia – stwierdził Ryszard Bosek, mistrz olimpijski i mistrz świata w złotej drużynie Huberta Wagnera.