Zagrajcie to jeszcze dwa razy

Polacy walczą o medal mistrzostw świata, w sobotę półfinał z Niemcami. My mamy Wlazłego, oni Grozera

Publikacja: 20.09.2014 02:00

Taki widok w niedzielę wieczorem to marzenie nas wszystkich. Od lewej Mateusz Mika, Fabian Drzyzga i

Taki widok w niedzielę wieczorem to marzenie nas wszystkich. Od lewej Mateusz Mika, Fabian Drzyzga i Paweł Zatorski

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Stephane Antiga pytany o receptę na sukces mówi: Nie bać się nikogo, walczyć do końca, bez względu na wynik. Francuz był takim zawodnikiem i teraz jest takim trenerem. Niby żółtodziobem w swoim fachu, ale mającym pomysł na grę, umiejętnie dobierającym aktorów do kolejnych spektakli. I chętnie korzystającym z podpowiedzi swojego byłego trenera, dziś asystenta, Philippe'a Blaina.

Polacy wygrali z Brazylią i Rosją, mistrzem świata i mistrzem olimpijskim, nie przestraszyli się najlepszej drużyny ostatniej dekady, pokonali potężną Rosję, o której po igrzyskach w Londynie mówiono, że będzie rządzić męską siatkówką przez następne lata. I tym samym obronili nie tylko siebie, ale i Antigę, który może być już spokojny o przyszłość.

Chłodna głowa

Teraz to Andriej Woronkow, trener sbornej, tłumaczy się z porażki rosyjskim dziennikarzom, bo ma świadomość, że być może była to jego ostatnia misja. On też nie ma samych przyjaciół, a dla mistrzów olimpijskich mecz o piąte miejsce z Iranem to upokorzenie. I niczego nie zmienią wyjaśnienia Woronkowa, że o porażkach z Brazylią i Polską w dużej mierze decydowały problemy zdrowotne.

A kto ich nie miał? Obolały Michał Winiarski wyszedł przecież w wyjściowym składzie na mecz z Canarinhos w dużej mierze ku pokrzepieniu serc. Z Rosją czuł się już lepiej, ale gdy sprawa awansu po dwóch wygranych setach była przesądzona, od razu ustąpił miejsca kolegom.

Na szczęście Antiga ma solidnych zmienników, którzy w potrzebie wchodzą na boisko, gasząc pożar szybko i skutecznie. Takim specjalistą od kryzysowych sytuacji jest Michał Kubiak, najbardziej zadziorny w tej drużynie. W meczu z Brazylią „zagotował" się na całego, dostał czerwoną kartkę, co skutkuje stratą punktu, ale Antiga oficjalnie go nie potępił. Co powiedział mu później, to inna sprawa.

Człowiekiem do zadań specjalnych jest też Marcin Możdżonek. Były kapitan reprezentacji wchodził na boisko, gdy słabiej spisywał się Piotr Nowakowski, blokował kogo trzeba w najważniejszym momencie i przyjmował gratulacje. W meczu z Rosją jego obecność nie była konieczna, bo Polacy kontrolowali sytuację i szybko zapewnili sobie awans do strefy medalowej, a krytykowany wcześniej Nowakowski wreszcie zagrał na miarę swoich możliwości.

I tu znów przekonaliśmy się, że Antiga nie jest w gorącej wodzie kąpany. Spokój, cierpliwość, to jego największe zalety. Kiedy Mateusz Mika miał gorsze chwile w tych mistrzostwach, Francuz za każdym razem podawał mu rękę. Owszem, zdejmował z boiska, dawał solidne zastępstwo, ale w kolejnym spotkaniu znów widział go w wyjściowym składzie.

Spokojny ?bombardier

Antiga jest lojalny i broni tych, których ceni i na których stawia. Pierwsze mecze wcale nie były popisem Mariusza Wlazłego, a miał on w tym turnieju odegrać szczególną rolę. Atakujący Skry nie ukrywał, że wybór Antigi na stanowisko trenera reprezentacji ułatwił mu decyzję o powrocie. Razem grali w klubie, wspólnie zdobywali mistrzowskie tytuły. Antiga wiedział, co wciąż może zrobić Wlazły, gdy ziemia pali się pod nogami.

Zawodnika, który we wszystkich meczach finałowych PlusLigi zostaje MVP, nie mógł pominąć. I nie pominął, co więcej wspierał go z całych sił. I Wlazły odpłacił się z nawiązką. Jeśli dalej będzie grał tak jak w ostatnich meczach, to zostanie MVP mistrzostw świata i poprowadzi polską drużynę do medalu.

68 procent skuteczności w pierwszych dwóch, zwycięskich setach z Rosją, to wynik fantastyczny. Brazylijczyków też bombardował skutecznie atakiem i serwisem, więc miejmy nadzieję, że nic się nie zmieni, gdy przyjdzie walczyć o finał z Niemcami.

Antiga ma ten komfort, że może liczyć również na innych. Dobre przyjęcie zagrywki rywali sprawia, że rozgrywający Fabian Drzyzga czy wchodzący na zmiany Paweł Zagumny mogą realizować różne scenariusze. Wykorzystywać środkowych, posyłać piłki na lewe skrzydło, tam gdzie są Michał Winiarski i Mika lub Kubiak, od czasu do czasu zagrać pajpa (atak ze środka drugiej linii).

Wlazły to oczywiście w ofensywie wersja podstawowa, najpewniejsza, ale nie jedyna. Jeśli jednak jest problem, to wiadomo, że on rozwiąże go najszybciej. Nikt bowiem na tej pozycji nie ma tak szybkiej ręki, jak nasz atakujący. No i psychika, tu nic się nie zmieniło, tak jak kiedyś Wlazły ma żelazne nerwy i chłodną głowę w najgorętszych sytuacjach. A przy tym nie grymasi, nie stroi fochów, jest z drużyną na dobre i złe. I to jeszcze jeden, bardzo istotny jego atut.

Ten zespół nie ma słabych punktów, podkreślają eksperci. Oczywiście przesadzają, słabe ogniwa są, ale kiedy zaczynają pękać, Antiga je wymienia i znów silnik pracuje na najwyższych obrotach.

Cztery ostatnie mecze Polacy wygrali po tie-breakach. Mistrzowie horrorów, mistrzowie piątego seta? Od razu przypomina się drużyna Huberta Wagnera. Siatkarze sprzed lat też nie mieli sobie równych, gdy przychodziło do dramatycznych końcówek.

– Antiga, chyba dość intuicyjnie stworzył zespół, który lubi ze sobą grać. I bardzo mądrze w tę radość wygrywania wciągnął wszystkich – mówi Ireneusz Mazur, były trener kadry, dziś komentator.

Niemcy to Grozer

Większość pytanych o szanse Polaków w grze o medale mówi to samo: – Jeśli wygrywają z Brazylią i Rosją, to nie muszą się obawiać Niemców.

Ta drużyna to w dużej mierze Georg Grozer, były atakujący Resovii. Jeśli on będzie miał problemy, zastąpi go doświadczony Jochen Schoeps (też Resovia). Vital Heynen, belgijski trener naszych rywali, ma jeszcze ofensywnego przyjmującego Denisa Kaliberdę i rozgrywającego Lucasa Kampę, na którym może polegać.

Sześciu reprezentantów Niemiec od tego sezonu będzie występować w PlusLidze. Mecz z Polakami pokaże niemiecka telewizja, więc na pewno zrobią wszystko, by wygrać. Ale czy są w stanie zatrzymać rozpędzony polski walec?

Brazylijczyk Nalbert, kiedyś wielka gwiazda siatkówki, dziś komentator, twierdzi, że Polacy mają prawdziwą drużynę. To znaczące słowa w ustach takiego gracza. Canarinhos od lat są wzorem zespołowości, więc Nalbert wie, co mówi. Nie wystarczy mieć kilkunastu zawodników, w tym dwie, trzy gwiazdy pierwszej wielkości, by zdobywać medale. Trzeba mieć drużynę i Antiga ją stworzył.

Ten zespół ma niewiele wspólnego z tym, który zbudował jego poprzednik, Andrea Anastasi. Włoch miał sukcesy, zdobywał z Polakami medale mistrzostw Europy, wygrał Ligę Światową, ale klęski na igrzyskach w Londynie i ubiegłorocznych mistrzostwach Starego Kontynentu zakończyły jego misję.

Antiga ma inny pomysł na grę, ludzi i drużynę. I to jest bardzo dobry pomysł.

Janusz Pindera ?z Katowic

Sobota

Półfinały (Katowice)

Francja – Brazylia (16.30)

Polska – Niemcy (20.15)

Mecz o 5. miejsce (Łódź)

Iran – Rosja (13.30)

Niedziela

Finał (20.15) i mecz o 3. miejsce (16.30). Oba w Katowicach.

Siatkówka
PlusLiga siatkarską NBA? „Odjeżdżamy Europie”. Przyczyn jest kilka
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia