Mecze z Iranem czy Brazylią na tych mistrzostwach to dreszczowce. Bardzo się pan denerwował?
Nie znam nikogo, kto patrzy na taką huśtawkę wydarzeń ze spokojem. Nasi siatkarze są mistrzami w nakręcaniu emocji. Mecze z ich udziałem to nieustanne wzloty i upadki, tu nie ma gry równej, pozwalającej odetchnąć. Ale najważniejsze, że wygrywają, tak jak my kiedyś, piąte, decydujące sety.
Stephane Antiga dopiero w maju krótkie spodenki zawodnika Skry Bełchatów zamienił na strój trenera reprezentacji. Nic to panu nie przypomina?
Analogie do Huberta Wagnera są oczywiste. Dobrze pamiętamy, jak to jest, gdy kolega z boiska zostaje trenerem kadry. Nie zapominajmy jednak, kto pomaga Francuzowi. Jego rodak Philippe Blain to przecież wieloletni trener reprezentacji Trójkolorowych, znakomity, doświadczony fachowiec. On do tego związku wnosi dobry trenerski warsztat, a Stephane daje świeżość spojrzenia i bezcenną znajomość kadrowiczów, których zna z niedawnych jeszcze wspólnych występów.
Antiga w każdym meczu ?szuka pierwszej szóstki, ?na jednej z ostatnich konferencji powiedział, ?że powinien wyrzucić ze swojego słownika słowo rezerwowi, bo w polskiej drużynie takich nie ma: grają wszyscy.
U Wagnera było podobnie. Naszą siłą był szeroki skład wszechstronnych, świetnie wyszkolonych zawodników. Antiga też ma skutecznych zmienników. Kręgosłup zespołu pozostaje, ale zmian jest dużo i, co ważne, służą tej drużynie. I jeszcze jedno: wtedy i teraz zespół to mieszanka rutyny z młodością.