Korespondencja z Paryża
Ulga mieszała się z satysfakcją, a w oczach była radość. Nasi siatkarze, po pięciu kolejnych porażkach wreszcie pokonali barierę olimpijskiego ćwierćfinału i w środę zagrają z Amerykankami lub Brazylijczykami o finał, a więc co najmniej srebrny medal.
- Szykowaliśmy się do tego przez trzy lata - mówi Paweł Zatorski, ale wiemy, że wielu z nich czekało na ten moment znacznie dłużej. Dziewięciu z trzynastu polskich siatkarzy, którzy przylecieli do Paryża, było w Tokio. Czterech grało jeszcze w Rio de Janeiro, a Bartosz Kurek smak porażki w ćwierćfinale igrzysk poznał już przed dwunastoma laty w Londynie. Dziś trwa ostatnia misja tego weterana.
Czytaj więcej
Nasi siatkarze w ćwierćfinale igrzysk, będącym od dwóch dekad ich koszmarem, zmierzyli się z drużyną, która prześladowała ich przez lata. Nie mogliśmy mieć pewności, że to się uda, ale Polacy wygrali 25:20, 24:26, 25:19, 25:20 i zagrają o medale.
Paryż 2024. Polscy siatkarze awansowali do półfinału, ale zapewniają, że to dopiero początek
Przeszłość Polacy musieli przed tym meczem wymazać z głów i widzieliśmy, że to się udało. - Mówienie o klątwach czy tym, że ktoś czegoś od iluś lat nie wygrał, nie ma dla mnie żadnej wartości. Musieliśmy zagrać najlepiej i po prostu to zrobiliśmy - mówił trener Nikola Grbić.
Zatorski nie kryje, że to historyczny moment, ale po zakończeniu meczu ulga oraz niedowierzanie mieszały się w nim ze świadomością, że to przecież dopiero początek. - Nasze aspiracje sięgają wyżej niż półfinał - potwierdza Tomasz Fornal, a Jakub Kochanowski dodaje: - To nie jest jeszcze spełnienie mojego marzenia. Marzenie mamy inne i zrobiliśmy dopiero pierwszy krok.