Zlot gwiazd w Łodzi

Skra Bełchatów w sobotnim półfinale zmierzy się z naszpikowanym gwiazdami mistrzem Rosji z Kazania. W drugim zagrają drużyny włoskie

Publikacja: 28.03.2008 00:01

Zlot gwiazd w Łodzi

Foto: Rzeczpospolita

– To będzie wielkie siatkarskie święto. Chcemy to uczcić i pokazać, że potrafimy walczyć z najlepszymi – powiedział trener Skry Daniel Castellani. Jego zdaniem różnice między uczestnikami Final Four są minimalne. – Będą decydowały detale. My nie musimy wygrać, ale bardzo tego chcemy – dodał Argentyńczyk, dla którego turniej w Łodzi też jest wielkim wyzwaniem.

Jeśli Skra pokona w sobotę siatkarzy z Kazania, to dzień później zmierzy się w finale ze zwycięzcą drugiego półfinału pomiędzy Sisleyem Treviso i Coprą Piazenza. Być może założenie to jest mało realne, ale czy niemożliwe?

Piotr Gruszka, jeden z najbardziej doświadczonych siatkarzy Skry i kapitan reprezentacji Polski, mówi, że nie ma zdecydowanego faworyta, i jako przykład daje ubiegłoroczny finał w Moskwie, kiedy teoretycznych pewniaków ograł niemiecki VfB Friedrichshafen.

Rywale to jednak uznane marki. Szczególnie Sisley, czterokrotny triumfator Ligi Mistrzów (1995, 1999, 2000 i 2006), czterokrotny zdobywca Pucharu CEV (1991, 1993, 1998, 2003) i dziewięciokrotny mistrz Włoch. A wygrać w Serie A, najsilniejszej lidze świata, bywa przecież trudniej niż w Final Four. Pozostali uczestnicy turnieju na razie mogą tylko marzyć o podobnych sukcesach, ale to wcale nie oznacza, że faworyt do zwycięstwa w niedzielnym finale jest jeden.

Wystarczy spojrzeć na skład drużyny z Kazania. Wiktor Sidelnikow, trener mistrza Rosji, mówi, że nie ma znaczenia, z kim jego siatkarze będą grali: – Dla nas liczą się tylko najwyższe cele. Chcemy wygrać ten turniej.

Sidelnikow może liczyć na znakomitych Amerykanów Lloya Balla i Claytona Stanleya oraz reprezentantów Rosji, z Siergiejem Tietuchinem, najlepiej opłacanym (700 tysięcy dolarów za sezon) siatkarzem na świecie, na czele.Ale Sisley ma jeszcze mocniej świecący gwiazdozbiór. Alberto Cisolla i Alessandro Fei od lat stanowią o sile narodowej drużyny Włoch. Brazylijczyk Gustavo uważany jest za najlepszego środkowego na świecie, reprezentantami swoich krajów są Francuz Pierre Pujol, Holender Robert Horstink i Niemiec Stefan Hubner.

W sobotnim półfinale Sisley zagra z Coprą Piazenza, która w drodze do Łodzi przegrała tylko jedno spotkanie z hotVolleys w Wiedniu. W fazie play-off Włosi wygrali z Bre Banca Cuneo i Panathinaikosem Ateny. Szczególnie dramatyczna była rywalizacja z Grekami (dwukrotnie pokonali Skrę), którzy w rewanżu prowadzili w Piacenzy 2:0 i mieli korzystny stosunek małych punktów.

O sile Copry najlepiej świadczy fakt, że mistrz Europy Hiszpan Israel Rodriguez nie ma w tej drużynie pewnego miejsca i jest rezerwowym, podobnie jak Polak Marcel Gromadowski. Największą gwiazdą zespołu jest dwukrotny mistrz świata, brazylijski libero Sergio. Etatową parę przyjmujących stanowią Frantz Granvorka i Hristo Zlatanow. Na środku gra Novica Bjelica, atakującym jest Ventceslav Simeonow.

Skra nie ma powodów, by wpadać w kompleksy. Też ma gwiazdy i dobrego trenera

Ale Skra nie ma powodów, by wpadać w kompleksy. Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Piotr Gruszka i Michał Bąkiewicz to przecież srebrni medaliści mistrzostw świata. Stephan Antiga to filar reprezentacji Francji, tak jak Janne Heikkinen Finlandii, a Dan Lewis Kanady. Polski zespół ma jeszcze jeden wielki atut – publiczność. Hala w Łodzi będzie pełna, więc gorący doping jest tam murowany.

To drugi w ostatnich latach finał Ligi Mistrzów w Polsce. W 2002 roku gospodarzem zawodów w Opolu był Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle, który w spotkaniu o trzecie miejsce przegrał z Iraklisem Saloniki 2:3. W finale włoska Lube Banca Macerata wygrała z Olimpiakosem Pireus 3:1.Od tamtego finału minęło sześć lat, które w polskiej siatkówce zmieniły bardzo dużo. Sukcesy reprezentacji pociągnęły kluby, wzrósł poziom ligowych rozgrywek, pojawili się w nich solidni gracze zagraniczni. Takim klubem jest właśnie Skra. – To jeden z naszych najlepszych produktów – mówi prezydent Bełchatowa Marek Chrzanowski. Ma rację.

Sobota (15.15): • Dynamo TatTransGaz Kazań – PGE Skra Bełchatów; ( 18.15) • Copra Piacenza – Sisley Treviso.Niedziela (11.30): mecz o 3. miejsce; (14.30 ): finał.Turniej pokazują Polsat (mecze Skry) i Polsat Sport oraz Eurosport 2.

– To będzie wielkie siatkarskie święto. Chcemy to uczcić i pokazać, że potrafimy walczyć z najlepszymi – powiedział trener Skry Daniel Castellani. Jego zdaniem różnice między uczestnikami Final Four są minimalne. – Będą decydowały detale. My nie musimy wygrać, ale bardzo tego chcemy – dodał Argentyńczyk, dla którego turniej w Łodzi też jest wielkim wyzwaniem.

Jeśli Skra pokona w sobotę siatkarzy z Kazania, to dzień później zmierzy się w finale ze zwycięzcą drugiego półfinału pomiędzy Sisleyem Treviso i Coprą Piazenza. Być może założenie to jest mało realne, ale czy niemożliwe?

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Siatkówka
Wielki rok polskiej siatkówki. Wojciech Drzyzga: Taśma się nie zatrzyma
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Siatkówka
Polskie siatkarki poznały rywalki na mistrzostwach świata
Siatkówka
Schizma w siatkówce? Polacy myślą o nowej Eurolidze
Siatkówka
Marcin Janusz: Tej mieszanki emocji nie zapomnę do końca życia
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Siatkówka
Powódź w Polsce. Prezes Stali Nysa: Sport zszedł teraz na drugi plan
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej